- Pacjenci mają być wpisywani na listę oczekujących - mówią dyrektorzy szpitali. W praktyce wygląda to tak - w szpitalu wykonano operację, ale z dokumentów wynika, że ta operacja dopiero będzie wykonana. Co to oznacza dla szpitali i jak zareagowali na ten pomysł? - Ten pomysł jest zły. W założeniu determinuje, że dyrektor szpitala musi popełnić fałszerstwo albo kłamstwo - mówią dyrektorzy. - Bo jak można za operowanego w styczniu pacjenta wystawić fakturę w lutym - pyta profesor Florian Czerwiński z Kliniki na Pomorzanach. Ale Narodowy Fundusz Zdrowia znalazł wytłumaczenie: - Staramy się uporządkować sprawozdawczość. Chodzi o to, żeby sprawozdanie finansowe było zgodne ze sprawozdaniem rzeczowym. A porządek polegałby na tym, że za fakturę już zoperowanego chorego, który na papierze czeka jeszcze w kolejce na leczenie, Fundusz zapłaciłby na koniec roku. Tylko wtedy jednak, gdyby okazało się, że szpitalowi zostały jeszcze limity. - Zawsze wykorzystuje się limity, zwłaszcza w szpitalach klinicznych - mówi jeden z dyrektorów szpitali. W samej klinice na Pomorzanach za ponadlimitowych pacjentów, Fundusz jest winien 4,5 miliona złotych. Dyrektorzy twierdzą zatem zgodnie: "ten numer nie przejdzie".