Dzisiaj idziemy z książeczką RUM-owską, ze skierowaniem do szpitala i nawet jeżeli jest kolejka, to pacjent jest przyjęty. Proszę nie wierzyć w te bzdury, że nie będzie kolejek w prywatnym szpitalu - mówi Dorota Gardias, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, która wspólnie z koleżankami obserwowała sejmową debatę. Parlamentarzyści odrzucili natomiast poprawkę PiS gwarantującą samorządom nie mniej niż 85 proc. udziałów w spółce kapitałowej prowadzącej zakład opieki zdrowotnej. Opowiedzieli się natomiast, za poprawką Lewicy mówiącą, że uchwały dotyczące rozwiązania spółki prowadzącej ZOZ, zbycia udziałów większościowych albo istotnej zmiany przedmiotu jej działalności, będą ważne po uzyskaniu zgody podmiotu tworzącego ZOZ (np. samorządu), popartej głosami trzech piątych członków organu uchwałodawczego (np. sejmiku województwa). Przyjęta zmiana daje także możliwość przeprowadzenia lokalnego referendum w tej sprawie. Kilka razy przy kluczowych poprawkach, nad którymi głosował Sejm aż się gotowało. Były okrzyki, buczenia a nawet gwizdy. Posłowie PiS chcieli nawet przerwy w obradach, aby żywiołowo reagującego posła Palikota przebadać - jak to ujęli - specjalistycznym aparaturą. Zapewne chodziło o alkomat. Ze wszystkich stron padały oskarżenia o hipokryzję i apele o moralność. Kiedy z takim przesłaniem wystąpił poseł Gosiewski, z ust zdenerwowanej minister Kopacz usłyszał, że jest ostatnim specjalistą od moralności. Padały też wyliczanki kto, z której strony i ile razy zeznawał już przed prokuratorem, i kto chce robić przekręty w służbie zdrowia. Wszyscy zwracają się też do pielęgniarek, które oglądają obrady z sejmowej galerii: "Trzeba było o nie zadbać, a nie pałować, kiedy rozbiły białe miasteczko" - usłyszeli posłowie PiS.