Zdaniem Szostkiewicza taki krok można odczytać jako przyznanie się "Kościoła warszawsko-praskiego, Kościoła arcybiskupa Hosera, że ma kłopot". "Tutaj chodzi nie tylko o księdza Lemańskiego, te szykany przeciwko niemu, które w mojej ocenie są przesadne, nieuzasadnione i wyrządzają nie tylko szkodę księdzu, ale też wizerunkowi Kościoła. Chodzi także o to, że jest to problem wiernych, konkretnych ludzi w tej parafii z księdzem Lemańskim, czy bez tego księdza. Oni są w większości katolikami, mają prawo do świątyni, która tam przecież działa, jest i nic jej się nie dzieje poza tym, że z bliżej niejasnych powodów - komunikat kurii nic nie wyjaśnia - nagle zostaje zamknięta przed świętami" - ocenił publicysta "Polityki". Według niego jest to też dowód na to, że "Kościół lokalny, a w perspektywie, w dobie mediów, Kościół w Polsce, ma kłopot - kolejny, wizerunkowy - z arcybiskupem - który nie jest w stanie zarządzać sprawnie swoją diecezją". "Arcybiskup nie wziął pod uwagę woli wiernych. Kuria narzuciła im nowego proboszcza (w parafii jest administrator - PAP), ten proboszcz jest widocznie kontestowany w takim czy innym sensie przez część wiernych, która chciała, by proboszczem był dalej Lemański. Nowy proboszcz nie jest sobie w stanie z tym poradzić, kuria też nie" - podkreślił Szostkiewicz. Pytany czy przypomina sobie podobną sytuację, odpowiedział, że nie. "Samo zamykanie świątyń oczywiście jest możliwe, jest zgodne z prawem kościelnym, ale musi być jakiś ważny powód. Najczęściej chodzi o desakralizację, jakiś przypadek zbezczeszczenia i wtedy na jakiś czas biskup ma prawo taką świątynię zamknąć. Tutaj nic z tego nie zachodzi, nie było zbezczeszczenia" - powiedział. Ocenił również, że tłumaczenie kurii, iż mogłoby dojść do profanacji, jest rzeczą niebywałą. Oznacza bowiem - według publicysty - że kuria zdecydowała się zamknąć kościół prewencyjnie - "przed czymś, co nie wystąpiło, ale może wystąpić" i sugeruje, że nie ma zaufania do obecnych księży, a także, że mogliby się tego dopuścić wierni. "Powtarzam jeszcze raz: to jest dowód na to, że Kościół Hosera sobie nie radzi i ma problem, który sam właściwie spowodował, odsyłając na emeryturę, na boczny tor kapłana, którego powinien nagradzać. Takich kapłanów dzisiaj w Kościele nie ma, oni są tytułem do chwały, a nie do represji" - zaznaczył publicysta. Kuria Warszawsko-Praska poinformowała we wtorek, że decyzję o zamknięciu kościoła podjęto "w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i świątyni". Proboszczem tej parafii był do lipca 2013 r. ks. Wojciech Lemański, który został usunięty z tego urzędu przez ordynariusza abp. Henryka Hosera. Powodem był "brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych". Mimo to ks. Lemański mógł raz w tygodniu odprawiać w Jasienicy mszę św. Ostatnio otrzymał zakaz odprawiania mszy w tej parafii, a w minioną niedzielę nie został wpuszczony do kościoła. Jak podała "Gazeta Wyborcza", wierni na znak protestu opuścili kościół, a dziekan parafii wezwał na miejsce policję.