Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie błędów, które mógł popełnić dr Mirosław G. Choć tydzień temu śledczy ostatecznie umorzyli postępowanie dotyczące śmierci trzech pacjentów doktora G., prokuratorzy cały czas zajmują się błędami, które mógł popełnić. - Postępowanie w tej sprawie obejmuje kilkadziesiąt przypadków - mówi rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk. Serwis internetowy tvp.info dotarł do zeznań lekarzy pracujących z doktorem G. Lekarze opowiadają o przypadku kilkunastoletniego chłopca z zespołem Downa. "Była przeprowadzana operacja korekcji wady wrodzonej całkowitego kanału przedsionkowo komorowego. Był to mężczyzna w wieku 16-17 lat. Pacjent był dyskwalifikowany do zabiegu przez ośrodki zajmujące się leczeniem wad wrodzonych serca (?). Taką korekcję powinno się wykonać w wieku 3-6 lat. Pacjent zginął na stole" - czytamy w zeznaniach jednego z lekarzy ze szpitala MSWiA. Inny z pracowników placówki opowiedział prokuratorom o przypadku przeszczepu serca przeprowadzonym u "małej dziewczynki". "Tam w tym momencie została przewieziona ta dziewczynka, która była z dużym drenażem pooperacyjnym i która według mnie krwawiła. W niespełna kilkadziesiąt minut nastąpiło zatrzymanie krążenia, reanimacja nieskuteczna. Przeszczep przeprowadzał dr G. U dziewczynki nie została przywrócona krzepliwość krwi i moim zdaniem ona wykrwawiła się. Mogło być tak, że nieprzywrócenie krzepliwości było działaniem celowym, świadomym w celu poprawy funkcji. Według uzyskanych przeze mnie wiadomości, nie uzyskano przywrócenia pełnej krzepliwości krwi. Może być tak, że drugim elementem, który spowodował nadmierne krwawienie, była wielogodzinna operacja w krążeniu pozaustrojowym. To mnie bardzo zdziwiło. Ja G. powiedziałem, że walczymy do końca, bo moim zdaniem on odpuścił. Znamienne było to, co powiedział później rozpaczającej matce, że przecież ma jeszcze szóstkę dzieci do wychowania. Dziecko miało przeciwwskazania do operacji: dodatni antygen HBS, HCV, grzybicę, zakrzepicy żyły głównej górnej, marskość wątroby, czynną infekcję wirusową z temp. 38 st. C." - czytamy w jego zeznaniach.