Politycy Sojuszu interpretują to jako początek jego walki o przywództwo w partii - pisze "Dziennik". - Na sobotnim posiedzeniu rady krajowej Szmajdziński skrytykował "obiady czwartkowe", które organizuje otoczenie byłego prezydenta. Stwierdził, że o przyszłości lewicy musi decydować sama lewica, a nie jakieś spotkania w restauracjach - mówi sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski. Skąd u Szmajdzińskiego taka wrogość wobec najpopularniejszego polityka lewicy? - Te spotkania nam szkodzą. Jeśli były prezydent chce zakładać jakąś nową partię, to na pewno nie będę mu życzył powodzenia - mówi otwarcie Jerzy Szmajdziński, który przewodniczy klubowi SLD. Przypomnijmy, kilka tygodni temu "Dziennik" ujawnił, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski zaprasza na "obiady czwartkowe" m.in. Andrzeja Olechowskiego i senatora PO Roberta Smoktunowicza. Spotkania te były komentowane jednoznacznie - to zwiastun nowej partii - liberalno-lewicowej. A liderzy SLD, którzy w obiadach nie uczestniczą widzą w tej inicjatywie zagrożenie dla swojej pozycji.