Jak powiedział, Jerzy Szmajdziński jako wieloletni minister obrony narodowej mógł spocząć w kwaterze w części wojskowej Cmentarza Powązkowskiego. - Jednak wola jego i jego bliskich była taka, by pochować go w rodzinnej mogile - podkreślił Wikiński. Dodał, że Izabela Jaruga-Nowacka, zgodnie z wolą najbliższych, zostanie pochowana na warszawskich Powązkach. Wikiński ze wzruszeniem wspominał swoich kolegów, którzy zginęli w sobotniej katastrofie. Mówił, że jeszcze w czwartek rozmawiał w Sejmie ze swoją klubową koleżanką Jolantą Szymanek-Deresz o wyjeździe do Katynia. - Cieszyła się jak dziecko, że została wytypowana przez władze klubu, żeby reprezentowała lewicę na centralnych uroczystościach w Katyniu. Była z tego powodu bardzo dumna - mówił. O Izabeli Jarudze-Nowackiej powiedział, iż jako "jedna z dwóch kobiet, które były premierami polskiego rządu, nie bała się reprezentować bardzo często trudnych, kontrowersyjnych tematów, była przedstawicielką społecznego wymiaru polityki" (Jaruga-Nowacka była wicepremierem w rządzie Marka Belki). - W piątek rozstawałem się z Izabelą Jarugą-Nowacką i Jerzym Szmajdzińskim na cmentarzu na Powązkach, gdzie uczestniczyliśmy w pogrzebie dziennikarza Krzysztofa Teodora Toeplitza. Nie sądziłem, że to miejsce za kilka dni będzie miało dla nich inny wymiar - powiedział Wikiński. Wspominał także innych tragicznie zmarłych znajomych, m.in. Macieja Płażyńskiego, którego znał od 13 lat. - Był świetnym marszałkiem Sejmu - mówił o nim poseł SLD. Opowiadał, że kiedy w pierwszym roku swej kariery poselskiej otrzymał propozycję miesięcznego wyjazdu na stypendium w Niemczech, pytał marszałka Płażyńskiego o zgodę. "Pewnie, Marek, jedź, ucz się!" - zachęcał mnie wówczas marszałek. - To był niezwykły człowiek - wspominał Wikiński. Poseł i inni działacze radomskiej lewicy złożyli w poniedziałek kwiaty przed siedzibą SLD w Radomiu, gdzie powieszono zdjęcia tragicznie zmarłych: J. Szmajdzińskiego, J. Szymanek-Deresz i I. Jarugi-Nowackiej. Mieszkańcy Radomia składają w tym miejscu kwiaty i zapalają znicze.