"Szkolny katoliban". Na czas rekolekcji uczniowie byli zamknięci w budynku
"Dzisiaj mój 19-letni syn nie mógł wyjść z zamkniętej szkoły, w której były rekolekcje" - żali się oburzona matka na Twitterze. "Dawno nie widziałam syna tak wkurzonego" - pisze dalej kobieta w komentarzach. Według jej wiedzy na polecenie dyrektora "wejść pilnowały osoby, które nie pozwalały wyjść". To kolejny przypadek kontrowersji związanych z nauczaniem religii i mszą dla uczniów podczas tego typu spotkań w ostatnich dniach.
Czas między karnawałem i Wielkanocą to dla katolików okres Wielkiego Postu, a więc czas zadumy i modlitwy. W tych dniach organizowane są dla młodzieży rekolekcje wielkopostne, które coraz częściej odbywają się - ze względów logistycznych - nie w przeznaczonych do tego celu kościołach, a w samych szkołach. To z kolei wywołuje konflikty między uczniami nieuczęszczającymi na lekcje religii, a nauczycielami, którzy muszą im jakoś zagospodarować czas przeznaczony na wielkopostne spotkania z księdzem.
Sposób prowadzenia tego typu wydarzeń reguluje rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 roku w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych. W przepisie § 10 ust. 1 czytamy, że "uczniowie uczęszczający na naukę religii mają prawo do zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia trzydniowych rekolekcji wielkopostnych, jeżeli rekolekcje te stanowią praktykę danego Kościoła lub innego związku wyznaniowego. W czasie trwania rekolekcji szkoła nie jest zwolniona z realizowania funkcji opiekuńczej i wychowawczej".
Jednak praktyka często wygląda inaczej. Jak pisze Paulina Sowa na łamach Interii, rodzice dzieci, które nie chodzą na lekcje religii, mają wrażenie, że ich dzieci w okresie rekolekcyjnym są traktowane gorzej od rówieśników, którzy uczestniczą w katechezie. Dla tych pierwszych zdarza się, że szkoła nie jest w stanie zaproponować alternatywy i uczniowie są skazani na wysłuchiwanie modlitw w szkolnej auli lub sali gimnastycznej wraz z innymi albo - w najlepszym razie - odrabianie lekcji w świetlicy.
Ostatnio do opinii publicznej dotarły wstrząsające nagrania z rekolekcji zorganizowanych dla toruńskich szkół. W kościele, na oczach zgromadzonej tam młodzieży, zaprezentowano "przedstawienie", w którym półnaga dziewczyna była poniżana i wyzywana przez stojącego nad nią mężczyznę. Po ujawnieniu skandalu ksiądz, który odpowiadał za organizację tych spotkań z uczniami, wystosował przeprosiny i zapewnił, że zostaną wyciągnięte wnioski z tego przypadku.
Zaledwie kilka dni po tym incydencie internetowych komentatorów zbulwersowało zdarzenie dotyczące innej szkoły, w której pełnoletni maturzysta nie mógł opuścić murów placówki ze względu na... odbywające się na jej terenie rekolekcje. Pani Magda nie kryła rozgoryczenia, gdy 27 marca podzieliła się z internautami w mediach społecznościowych informacją od jej dorosłego już syna, w którą jej samej było trudno uwierzyć.
"Dzisiaj mój 19-letni syn nie mógł wyjść z zamkniętej szkoły, w której były rekolekcje. Od pierwszej klasy nie chodzi na religię. Pomogła dopiero interwencja wychowawcy. Katoliban szkolny w pełnej krasie" - relacjonuje pełna żalu i złości na władze placówki matka na Twitterze. W komentarzach pod swoim wpisem przyznała, że "nie odpuści" i będzie w tej sprawie interweniowała u nauczycieli. Jednocześnie była zaskoczona organizacją rekolekcji w szkole, co zdarzyło się "pierwszy raz". Nazajutrz uczniowie mieli już udać się do kościoła. "Cyrk coraz większy się dzieje" - przyznała.