Do niedawna faworyt w wyścigu do najbardziej prestiżowego fotela w polskiej gospodarce był jeden i bezapelacyjny - prof. Urszula Grzelońska z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Ale z każdą niefortunną wypowiedzią jej pozycja słabnie - pisze gazeta. W ciągu kilku tygodni Grzelońskiej urosła konkurencja, i to poważna. "Kandydat zostanie wybrany z grona sześciu, siedmiu osób" - powiedział "Dz" poseł Artur Zawisza. Kto jest na liście? Otwiera ja prof. Zyta Gilowska. Wybranie jej na prezesa NBP oznaczałoby, że PiS musiałby po raz piąty w ciągu roku zmieniać ministra finansów. Do grona poważnych kandydatów zalicza się także jej poprzednik na stanowisku szefa resortu finansów, nowo mianowany prezes Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza. Politycy PiS wymieniają także kolegę Kluzy, pełniącego funkcję prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego Wojciecha Kuryłka. "Mocną kandydaturą jest też Cezary Mech, który ma odpowiednie doświadczenie" - mówi Zawisza. Ostatnią z osób, które według informacji "Dziennika" liczą się w wyścigu o fotel prezesa NBP, jest Jerzy Kropiwnicki. Na razie zasiada on w fotelu prezydenta Łodzi, ale o jego przyszłości zadecyduje najbliższa niedziela, bo żeby zachować stanowisko, Kropiwnicki musi wygrać drugą turę.