Glejak mózgu to najbardziej zabójczy nowotwór dziecięcy. Tę straszną diagnozę 14 miesięcy temu usłyszeli rodzice sześcioletniej Sary. Początkowo ich córeczce dawano 20 proc. szans na przeżycie. "Miała problemy z przełykaniem, mowa była niewyraźna, nie potrafiła utrzymać równowagi. To był dla nas dramat... To był efekt ucisku guza na mózg. Mieliśmy przed oczami wizję naszego dziecka, które odejdzie po wyniszczającym leczeniu w szpitalnej izolatce... Czuliśmy rozpacz nie do opisania. Ból odbierał oddech..." - piszą na stronie siepomaga.pl rodzice Sary. Dziewczynka dzielnie przeszła radioterapię w Poznaniu. Później, za sprawą pierwszej zbiórki na stronie siepomaga.pl, podczas której zebrano pół miliona, rodzina udała się do Monterrey w Meksyku. "Chemia została podana przez tętnicę udową bezpośrednio do guza" - czytamy. Na jednym wyjeździe się nie skończyło. "Obecnie za nami dziewiąty zabieg chemioterapii do tętnicy udowej i dziewiąty chemii do kręgosłupa" - informują rodzice. Ostatni raz rodzina wyleciała do Meksyku 6 października. Dziewczynkę czeka jeszcze wymiana zastawki, ale po tym konieczne jest jeszcze kontynuowanie leczenia w Monterrey. Rodzice nie mają już jednak na to pieniędzy... Zbliżają się urodziny Sary. Już 17 listopada będzie obchodzić swoje siódme urodziny. Zróbmy jej wspólnie prezent, przekazując środki na leczenie. "Mamy ekstremalnie mało czasu. Już 6 listopada musimy wrócić na leczenie, a potem co miesiąc, do zakończenia terapii. Inaczej nikt już nie zdoła zatrzymać choroby..." - piszą zrozpaczeni rodzice. Zbiórka trwa TUTAJ. Każda złotówka zbliża Sarę do pełni zdrowia. Potrzeba jeszcze ponad 400 tysięcy złotych!