Jeden z zarzutów wobec byłego wiceministra dotyczy takiego ustalenia kryteriów zakupów samochodów osobowych dla MON, aby wygrała go konkretna firma. Przypomnijmy: Śledztwo przeciwko Szeremietiewowi wszczęto po artykule prasowym, w którym napisano, że asystent wiceministra domagał się w imieniu swojego szefa łapówek od firm startujących w przetargach zbrojeniowych. Po tym artykule asystenta zatrzymał UOP (spektakularna akcja ściągnięcia podejrzanego z promu płynącego przez Bałtyk, UOP wykorzystał wtedy śmigłowiec). Dziś jest mniej sensacyjnie; proces będzie się prawdopodobnie toczył za zamkniętymi drzwiami. Zdaniem Szeremietiewa, za odwołaniem go ze stanowiska wiceministra obrony i wysuniętymi wobec niego zarzutami mogą stać "ludzie z tajnych służb" oraz ci, którym zależało, by Szeremietiew nie doprowadził do rozstrzygnięcia prowadzonych wtedy przetargów zbrojeniowych. - Skutecznie mnie zniszczono - powiedział Szeremietiew dziennikarzom dziś przed rozpoczęciem procesu. - Nie tylko zniszczono jednego człowieka, ale uderzono w pierwszego zastępcę ministra obrony, narodowego dyrektora uzbrojenia, reprezentującego MON w NATO; podejrzenie, że jest on na bakier z ochroną tajemnicy, wpływa na prestiż sił zbrojnych - mówił. - Skutecznie zamknięto mi twarz, zostałem przedstawiony jako osoba tak skorumpowana, że cokolwiek bym powiedział, zostałoby odebrane, że się tłumaczę - dodał. Szeremietiew powiedział, że gdy był wiceministrem odpowiedzialnym za zakupy dla wojska, bliskie rozstrzygnięcia były przetargi na samolot wielozadaniowy, transporter i pocisk przeciwpancerny. - To się mogło nie podobać różnym ludziom - uważa. Według niego, w doprowadzenie do oskarżenia go mogli być zaangażowani "ludzie z tajnych służb, nie instytucje, ale ludzie". ąd utajnił proces, tajny jest także akt oskarżenia. Wiadomo, że zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego oraz korupcji. Szeremietiew miał w 1998 r. w trakcie przetargu na samochody dla MON tak zmienić jego kryteria, by wygrał Fiat Auto Poland.