Były poseł i wiceszef MON stwierdził, że do tego wyznania "zmusiła go" śmierć gen. Sławomira Petelickiego. Wcześniej Szeremietiew miał otrzymać informacje, że ktoś chciał go "uciszyć na zawsze". Na swoim profilu na Facebooku były poseł napisał: "Oświadczam. W ubiegłym roku otrzymałem z poważnego źródła wiadomość, że w pewnym wpływowym gronie rozważano kwestię "uciszenia mnie na zawsze". Nie było pewności, czy decyzja w tej sprawie zapadła. Okoliczności przekazania tej informacji nie pozwalały na jej ujawnianie. Nie mogąc dowieść prawdziwości informacji zostałbym uznany za cierpiącego na manię prześladowczą, lub oskarżony o pomawiania niewinnych ludzi. Śmierć gen. Petelickiego zmusiła mnie do zabrania głosu. W związku z tym oświadczam, że jestem zdrowy, nie mam żadnych kłopotów natury osobistej lub finansowej i nie zamierzam popełniać samobójstwa. Romuald Szeremietiew 18.06.2012" Były szef MON nie napisał nic więcej. Nie wyjaśnił ani kto, ani dlaczego chciałby go "uciszyć na zawsze". Romuald Szeremietiew wykłada obecnie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był wiceministrem obrony w rządzie Jana Olszewskiego w 1992 roku i w rządzie Jerzego Buzka w 2007 roku. Ciało gen. Petelickiego znalazła w sobotę jego żona w garażu wielorodzinnego budynku, w którym mieszkał, na warszawskim Mokotowie. Znaleziono przy nim broń, z której padł strzał. Jak podkreślali od początku informatorzy PAP, najbardziej prawdopodobną wersją śmierci generała jest samobójstwo.