Piechociński podkreślił, że w Sejmie było widać "chęć kolejnej konfrontacji o przeszłość" i dyskusji "o tym, kto broni złodziei, a kto praworządnego państwa". "Wielu racjonalnych ludzi nie chciało ulegać emocjom" - zaznaczył. Szef ludowców przekonywał, że w dyskusji "na tym poziomie wzajemnej niechęci i nienawiści" nie powstaje "żadna wartość". - Z moim Stronnictwem - jako ludzie środka i racjonalności - mamy świadomość, że Polska nie ma w tej chwili czasu na bratobójcze wojny o Mariuszów Kamińskich, stare, obecne i przyszłe historie CBA - argumentował. - Szukamy innych przestrzeni, w których można być ze sobą, a nie przeciwko sobie w starym i irytującym znaczną część opinii publicznej sporze - dodał. Piechociński podkreślił, że sam był na sali plenarnej, ale nie wziął udziału w głosowaniu, bo nie było możliwości weryfikacji osadzonej w "głębszym materiale źródłowym". Zdaniem polityka fakt, że Mariusz Kamiński "chowa się za immunitetem nie jest budujący". - Szybkie wyjaśnienie sprawy to byłoby poddanie wniosku prokuratury pod procedury sądowe - mówił Piechociński. Szef PSL zaznaczył, że z jednej strony "nie ma powodów, aby zaprzeczyć wnioskowi prokuratury", jednak z drugiej - jak dodał - nie chciałby, by "ten spór zdemolował debatę publiczną przez najbliższe miesiące". Za uchyleniem immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu głosowało 216 posłów, przeciw 160, a 46 wstrzymało się od głosu. Do uchylenia immunitetu konieczne było 231 głosów.