zapewnia, że ufa i wierzy w jego wersję wydarzeń. Informacje o tym, że obecny szef policji mógł być zamieszany w tę sprawę, pojawiły się w tzw. raporcie , będącym sprawozdaniem działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW i dokumentującym przestępstwa aparatu bezpieczeństwa w PRL. Sprawę ujawniły środowy "Dziennik" i tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych. Sejmowa komisja nadzwyczajna do zbadania działalności MSW, kierowana w latach 1989-1991 przez Jana Rokitę, ustaliła, że skutkiem działań funkcjonariuszy komunistycznego MSW od wprowadzenia stanu wojennego do 1989 r. było 91 udokumentowanych przypadków zgonów ludzi, przeważnie blisko związanych z opozycją. Wyjaśniono niewielką część tych przypadków. Prezes IPN Janusz Kurtyka powiedział dziennikarzom, że nie chce niczego przesądzać przed zbadaniem sprawy. Podkreślił, że raport Rokity był opracowany rzetelnie. - To jest po prostu kłamstwo - powiedział Kornatowski. Zapowiedział wystąpienie na drogę sądową - w procedurze karnej i cywilnej - przeciwko Rokicie, który udzielił wywiadu "Dziennikowi". Poseł powiedział w nim m.in.: "Kornatowski wbrew wszystkim procedurom, wbrew Kodeksowi postępowania karnego, spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią". Rokita, pytany o to w środę przez dziennikarzy, podkreślił, że nie ma wątpliwości, iż Konrad Kornatowski od 16 lat nie powinien pracować ani w prokuraturze, ani w policji. Dodał, że dziwi go, dlaczego nie został pozwany do sądu w 1991 roku, "kiedy kierowana przez niego komisja opisała wszystkie zdarzenia i zażądała usunięcia Kornatowskiego z prokuratury". - Dla mnie nie ulega wątpliwości, że jeżeli Sejm 16 lat temu stwierdził, że pan Kornatowski jest nieprzydatny do służby w polskim państwie ze względu na swoje niecne czyny w okresie stanu wojennego, to takie stanowisko zajęte przez Sejm w 1991 roku powinno być respektowane przez każdą władzę - mówił Rokita dziennikarzom w Sejmie.