Od wtorku przy granicy polski-białoruskiej zwiększono policyjną obecność - skierowano tam 250 policjantów (głownie z oddziałów prewencji), a także funkcjonariuszy drogówki, przewodników z psami oraz oddziały kontrterrorystyczne. Łącznie na wschodzie przebywa niespełna 370 policjantów. - Są oni wyposażeni w adekwatne środki, ponieważ w ostatnich dniach dochodzi nasilonych ataków ze Wschodu. Dziś jestem tutaj, aby sprawdzić w jakich warunkach funkcjonariusze pracują oraz odpoczywają. Po drugie, zdiagnozować problemy, bo od kilku dni widzimy, że mamy do czynienia z eskalacją - przekazał podczas konferencji prasowej komendant główny policji. Inspektor Marek Boroń zapewnił, że wszystkie działania państwa, w tym jego formacji, są zgodne i oparte na zasadach prawa. - Stoję murem za policjantami i będę ich zawsze wspierał w działaniach przy odpieraniu ataków - deklarował szef polskiej policji. Granica polsko-białoruska. Szef policji zapewnia Insp. Marek Boroń dodał, że środki, wykorzystywane przez oddziały prewencji na granicy, są używane "adekwatnie do sytuacji", a oddziały pracują zawsze w zwartym szyku. - Tego właśnie uczymy Straż Graniczną oraz wojsko. Jesteśmy tutaj niezbędni - dodał inspektor. Szef policji zaznaczył też, że ma "pełną świadomość jak odbywa się przerzucanie przez zaporę". - Analizujemy każdy przypadek i odpieramy te ataki, ale też wiemy, że dzieje się to z inspiracji służb specjalnych Białorusi - dodał. Zgodnie z komunikatem KGP, zwiększona obecność policji związana jest z większą liczbą ataków migrantów na funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy służą w pasie granicznym oraz potrzebą przeprowadzenia szkoleń przez oddziały prewencji policji. Te spowodowane są niedawnymi wydarzeniami w armii - jak ujawniły media, żołnierze stacjonujący przy granicy oddali 43 strzały ostrzegawcze w kierunku forsujących granicę polsko-białoruską migrantów. Następnie zostali zatrzymani i zakuci w kajdanki. Raniony przy granicy żołnierz zmarł. "Ratowaliśmy jednego z nas" Z kolei w czwartek armia przekazała informację o śmierci 21-letniego wojskowego, który został ugodzony przez migranta forsującego zaporę. MON przekazało, że na znak żałoby we wszystkich jednostkach flagi państwowe zostaną opuszczone do połowy. Z kolei przed Wojskowym Instytutem Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie, gdzie zmarł żołnierz, Polacy oddają mu hołd składając kwiaty i znicze. "Ratując jego życie i zdrowie ratowaliśmy jednego z nas" - przekazał w sieci WIM. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!