Prezes PiS na dzisiejszej konferencji prasowej mówił m.in., że zajmowanie się sprawą katastrofy smoleńskiej jest jego moralnym obowiązkiem wobec osób, które zginęły 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Ocenił, że zachowanie polskiego rządu w tej kwestii jest bowiem "w najwyższym stopniu dziwne". Sprawa na ostrzu noża Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała dziennikarzom w Sejmie proszona o komentarz do wypowiedzi prezes PiS, że Platforma chce skupić się na "odpowiedzialnym sprawowaniu władzy" a nie na "konferencjach, na których nawet ważni politycy innych partii podważają wiarygodność państwa polskiego, podważają działanie wszystkich instytucji demokratycznych i szerzą brak zaufania do obywateli, do społeczeństwa". Jej zdaniem jeżeli chce się poważnie potraktować sprawę wyjaśnienia katastrofy, to powinno się poczekać na efekty pracy ekspertów i prokuratorów. Oceniła, że Kaczyński, mówiąc, iż krzyż ustawiony przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim można przenieść dopiero wtedy, gdy w tym miejscu stanie pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej, "stawia sprawę na ostrzu noża". Jak dodała, nie jest to "ani poważne ani nie pokazuje, że szanuje się procedury demokratyczne". Kidawa-Błońska uważa, że Kaczyński nawołując podczas kampanii wyborczej do zakończenia wojny polsko-polskiej, "mówił rzeczy, o których widział, że nigdy ich nie spełni". Jak podkreśliła nie wie, co prezes Kaczyński będzie chciał zaprezentować Polsce i Europie w "białej księdze", której powstanie zapowiedział w piątek. - Słyszałam, że mają się tam znaleźć zapisy od stycznia, więc nie wiem, co się takiego w styczniu zdarzyło, co miałoby wpłynąć na katastrofę, która wydarzyła się w kwietniu. Poczekajmy. Jestem zaskoczona takim sposobem pisania księgi, ale widocznie musimy się ciągle dziwić - powiedziała posłanka. Kidawa-Błońska była również pytana o słowa prezesa PiS, który uważa, że w "każdym demokratycznym kraju każdy, kto w najmniejszym stopniu odpowiadałby za największą tragedię musiałby zejść ze sceny politycznej". - Oczywiście osoby odpowiedzialne powinny się wycofać, tylko my nie wiemy, jakie były przyczyny katastrofy i w jaki sposób do niej doszło - odparła. Według niej, "jeżeli prezes Kaczyński w ten sposób mówi to znaczy, że rzuca oskarżenia i już wie". - A śledztwo się toczy - zauważyła. Pytana o słowa prezesa PiS o tym, że zachowanie polskiego rządu w kwestii katastrofy jest "w najwyższym stopniu dziwne", zauważyła, że trudno jest się odnosić czy bronić przed zarzutem o "dziwne" zachowanie. - Chciałabym wiedzieć dlaczego rząd działa dziwnie. Jeżeli będę wiedziała dlaczego, to będzie można się odnieść. To jest tak szerokie słowo, że trudno je komentować - odparła. Na frustracje lekarz - Nie bardzo wiem, czy jest się czym zajmować. Tymi frustracjami raczej lekarz powinien się zajmować - powiedział z kolei Stefan Niesiołowski proszony o komentarz do wypowiedzi prezesa PiS. Dodał, że PO nie powinna odnosić się do tych wypowiedzi, bo "to nie zasługuje na komentarz". Niesiołowski ocenił, że prezes PiS "artykułuje zupełnie niezrozumiałe zarzuty". - Mówi o PO, ale nie wiem, co nam zarzuca, czego chce od nas - powiedział wicemarszałek. Zaznaczył, że śledztwo w sprawie katastrofy jest w toku. - Jeżeli stenogramy (rozmów w kabinie pilota - red.) za chwilę zostaną do końca odczytane, wyjaśni to sprawę, ale raczej nie po myśli Jarosława Kaczyńskiego i może to wywołuje jego furię - powiedział. - Mało mnie interesuje, jaką księgę będzie pisał pan Jarosław Kaczyński - odparł pytany o zapowiedź prezesa PiS, że "na początku nowego sezonu politycznego" zostanie przedstawiona "biała księga". Senator Łukasz Abgarowicz (PO) ocenił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że wystąpienie Kaczyńskiego to "zapowiedź totalnej wojny". Jak zaznaczył, można w nim było bowiem odczytać odpowiedzi prezesa PiS na pytania, które sam stawiał. - To jest niepokojące tym bardziej, że moim zdaniem Jarosław Kaczyński wszystko, co mówił, mówił z głębokim przekonaniem i wiarą - powiedział senator. Jak dodał, prezes PiS "żyje w świecie urojonym po tych dramatach, które go spotkały". Niech nie odsądza od czci i wiary - Jarosław Kaczyński nie jest najwyższym trybunałem, nie jest sędzią. Uzurpuje sobie prawo do osądzania ludzi nie wiadomo na jakiej podstawie. Odsądza ludzi od czci i wiary; w tym przypadku dosłownie, tak jak to uczynił w stosunku do Bronisława Komorowskiego - uważa z kolei Ryszard Kalisz (Lewica). Jak zaznaczył, w tragedii smoleńskiej zginęła jego "najbliższa koleżanka od serca Izabela Jaruga-Nowacka". - Zginęła także Jolanta Szymanek-Deresz, bardzo mi bliska osoba, zginął Jerzy Szmajdziński. Chcę wyjaśnienia tej katastrofy i proszę, żeby Jarosław Kaczyński nie robił wrzawy wokół niej, żeby nie powodował, że wszyscy musimy się odnosić do jego słów - powiedział. - Niech Jarosław Kaczyński nie odsądza od czci i wiary innych. Niech zrozumie moralny obowiązek innych osób - Sławomira Rybickiego, którego brat zginął w tej katastrofie, mój moralny obowiązek wobec rodziny Izy Jarugi-Nowackiej, Joli Szymanek-Deresz czy Jerzego Szmajdzińskiego. Niech on nie twierdzi, że jest najwyższy a jego uczucia są ważniejsze od tego co czują inni - podkreślił Kalisz. Zwrócił uwagę, że w sprawie przyczyn katastrofy "jest kilka wersji zdarzeń i one wszystkie przez prokuraturę profesjonalnie muszą być zweryfikowane".