- Moje kandydowanie do parlamentu jest naturalną kontynuacją tego, co robię od lat w OZZL - powiedział Bukiel w piątek. - Prawo w Polsce ustanawia parlament i dlatego naturalne jest, że ktoś, kto podejmuje działania na rzecz zmiany prawa "z zewnątrz" parlamentu, musi - w którymś momencie - pomyśleć o tym, aby robić to samo "od wewnątrz" - tłumaczył swoją decyzję szef OZZL. Pytany, dlaczego startuje z listy UPR, Bukiel odparł, że program tej partii jest mu najbliższy. - To program wolnego rynku, ograniczenia fiskalizmu, biurokracji i udziału państwa w gospodarce, ochrony i poparcia tradycyjnych wartości moralnych, rodziny i suwerenności Polski, zmiany ordynacji wyborczej do Parlamentu - z tzw. proporcjonalnej na większościową opartą o jednomandatowe okręgi wyborcze - mówił Bukiel. Podkreślił, że UPR jako jedyna partia w Polsce oficjalnie poparła program zmian w ochronie zdrowia (wprowadzenia tzw. bonu zdrowotnego), opracowanego przez OZZL. - To partia ideowa, która nie rezygnuje z zasad dla doraźnych korzyści - dodał Bukiel. Wyjaśnił, że zdecydował się na kandydowanie do Senatu głównie z powodu ordynacji wyborczej. - OZZL od lat należy do Ruchu na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, czyli wprowadzenia w Polsce większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu, opartej o jednomandatowe okręgi wyborcze. Mój start do Senatu pozwala mi więc także na pozostawanie w zgodzie z popieranym przez nas kierunkiem zmian w ordynacji wyborczej - powiedział Bukiel. Jak dodał, ma świadomość, że jego decyzja jest przez niektórych oceniana jako "chęć zrobienia kariery na barkach kolegów". W odpowiedzi na te zarzuty przypomniał, że do parlamentu kandyduje już kolejny raz (startował w 1991, 1997 i 2005 roku), startując zawsze z tego samego ugrupowania, kierując się jego programem, a nie szansami na wybór. - Nie korzystam z chwili, w której akurat częściej występowałem w mediach - podkreślił.