Szef polskiej dyplomacji, biorący w czwartek udział w nieformalnym szczycie szefów dyplomacji państw członkowskich UE w Lizbonie, zaznaczył też, że "piractwo lotnicze", jakiego dopuścił się reżim Alaksandra Łukaszenki doprowadzi do chaosu w lotnictwie pasażerskim w Europie. Niedzielny incydent to "akt terroryzmu państwowego" - cenił Rau. Szef polskiego MSZ wyjaśnił, że choć podczas lizbońskich rozmów nie podejmowano tematu zatrzymania białoruskich opozycjonistów, to w kuluarach uczestnicy nieformalnego szczytu nie kryli oburzenia tym faktem, opowiadając się za zdecydowanym ukaraniem reżimu w Mińsku. Nacisk na Komisję Europejską - Wskutek działań Białorusi doszło do rozregulowania międzynarodowych zasad podróży lotniczych. W tej kwestii w najbliższym czasie możemy spodziewać się turbulencji nad Europą - powiedział Zbigniew Rau, zaznaczając, że władze państw unijnych są jednomyślne, gdy chodzi o przekonane o potrzebie konsekwentnie nakładanych kar na władze Białorusi za podstępne sprowadzenie samolotu na lotnisko w Mińsku i aresztowanie Ramana Pratasiewicza oraz Sofii Sapiegi. Zaznaczył, że choć pojawiają się obawy, iż sankcje gospodarcze mogą pośrednio uderzyć w społeczeństwo białoruskie i jego pojedynczych obywateli, to na obecnym etapie konieczne są "już nie tylko sankcje personalne, ale również kompleksowe sankcje gospodarcze". - Na ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej została podniesiona kwestia nałożenia sankcji ekonomicznych na Białoruś - powiedział Zbigniew Rau. Przypomniał, że obecna sytuacja zwiększą nacisk na Komisję Europejską, która już wcześniej "została zobowiązana do przedstawienia planu gospodarczego dla demokratycznej Białorusi". - Dokument Komisji powinien otwierać perspektywę (pomocy) ekonomicznej dla Białorusi, jeśli doszłoby do demokratyzacji w tym kraju - powiedział szef MSZ. Polski minister sprecyzował, że w najbliższych dniach rozpocznie pracę międzynarodowy zespół prokuratorów mający na celu zbadanie okoliczności afery związanej z lądowaniem samolotu Ryanair w Mińsku, na skutek podania przez władze białoruskie fałszywej informacji o znajdującej się na pokładzie maszyny bomby. - W jego skład wejdą prokuratorzy państw, których obywatele byli pasażerami samolotu i odbywali podróż z Aten do Wilna: Polski, Litwy, Grecji, ale także z innych krajów - dodał. Nie tylko Białoruś Zbigniew Rau powiedział też, że Polska opowiada się nie tylko za wspólnym konsekwentnym działaniem państw UE wobec Białorusi, ale również wobec Rosji. Nawiązując do projektu Nord Stream 2, szef polskiego MSZ stwierdził, że "Rosja nie powinna być dziś traktowana jako wiarygodny partner biznesowy w relacjach z UE, gdyż nie jest takim w relacjach politycznych ze swoimi sąsiadami, wśród których są państwa unijne, takie jak Polska". Minister nazwał paradoksem wspieranie przez niektóre państwa UE projektu gazociągu Nord Stream2 w sytuacji, kiedy pociągnie on za sobą uzależnienie od Rosji państw Europy Środkowo-Wschodniej. - Gazociąg ten będzie stanowił dla Rosji stałe źródło dochodu, która będzie zasilana finansowo z budżetów państw, które jako członkowie NATO, postrzegają ją jako największe zagrożenie dla Sojuszu. Bez wątpienia Rosja przeznaczy te środki na zbrojenia własne - wskazał polski minister. Zaznaczył, że innym paradoksem jest fakt niedostrzegana przez część państw UE, że Rosja poprzez swoją aktywność militarną w Syrii i Libii prowadzi do destabilizacji regionu śródziemnomorskiego. - My wykorzystaliśmy pokojowy okres po 1989 r. do inwestycji gospodarczych. Niestety, Rosja tego nie zrobiła - dodał Rau, zaznaczając, że w gronie unijnym panuje zgoda, iż kraj ten wciąż żyje ze sprzedaży swoich surowców, tak jak ZSRR. Rau zwrócił też uwagę na niekonsekwencję niektórych państw Zachodu, które, robiąc interesy z Moskwą, przykładają rękę do większego zużywania paliw kopalnych, podczas gdy cała Unia dąży do niskoemisyjności w ekologii. Polska na dobrej drodze Szef polskiej dyplomacji zaznaczył też, że deklaracje administracji prezydenta Joe Bidena o odejściu od sankcji wobec NS2 prowadzą do wspierania interesów Rosji i Niemiec kosztem najbardziej żywotnych interesów Polski oraz Ukrainy. Nazwał to oczywistą niekonsekwencją polityczną. Rau przyznał, że zgadza się z ostatnimi deklaracjami premiera Węgier Viktora Orbana, że w niektórych kwestiach kraje Grupy Wyszehradzkiej traktowane są jako państwa drugiej kategorii. - Polska jest jednak na dobrej drodze do zmiany tego stanu rzeczy. Jedynym remedium jest podmiotowa polityka i twarde bronienie swoich interesów - podsumował polski minister. Czytaj także: "Ludzie, pomóżcie mi". Matka Pratasiewicza apeluje o wsparcie