Na wtorkowym posiedzeniu sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych miała zająć się rozpatrzeniem i zaopiniowaniem wniosku KO o przedstawienie na posiedzeniu Sejmu informacji ministra MSWiA Mariusza Kamińskiego na temat działań podjętych przez szefów Komendy Głównej i Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci trzech osób po interwencji dolnośląskich policjantów. Posiedzenie, na którym zjawiły się m.in. rodziny zmarłych mężczyzn, zostało zamknięte z powodu nieobecności przedstawicieli MSWiA i policji. Komisja ma w najbliższym czasie zostać w tej sprawie zwołana ponownie. Sprawa śmierci trzech mężczyzn Posłowie Koalicji Obywatelskiej zwołali konferencje prasową w Sejmie wraz z rodzinami młodych mężczyzn, którzy zmarli po interwencji policji. Chodzi o Bartosza S. i Łukasza Ł. - obie śmierci miały miejsce w woj. dolnośląskim. - Komisja administracji i spraw wewnętrznych zakończyła się swoistym skandalem. Na komisji nie pojawił się minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, ani komendant główny policji Jarosław Szymczyk - podkreślił poseł KO Piotr Borys. Jak dodał, wniosek posłów Koalicji Obywatelskiej zmierzał do tego, aby to szef MSWiA oraz komendant główny przedstawili okoliczności śmierci trzech osób na Dolnym Śląsku (trzecią osobą był obywatel Ukrainy) bezpośrednio po interwencji policji. Dodał, że na posiedzeniu komisji pojawiły się rodziny dwóch z tych ofiar - Bartosza S. i Łukasza Ł. - Mieliśmy nadzieję, że uzyskamy odpowiedź na pytanie, dlaczego ci młodzi ludzie zmarli po interwencji policji - mówił Borys. Zaznaczył, że nieobecność ministra i komendanta posłowie KO uważają za skandal i będą żądać dalszych wyjaśnień. Według Tomasza Szymańskiego obowiązkiem ministra i komendanta policji było wzięcie udziału w posiedzeniu komisji. - Nawet nie ze względu na nas, parlamentarzystów, którzy kontrolujemy działania ministra i policji, ale dla szacunku wobec rodziny tych młodych ludzi, którzy wskutek interwencji policyjnej zmarli - podkreślił Szymański. - Nie może być takiej sytuacji, że dla ministra jest coś ważniejszego niż życie ludzkie - dodał poseł. Jak zauważył, szef MSWiA ma pięciu zastępców, mógł wysłać kogoś z nich, jeśli sam nie miał sam możliwości. - Niech minister Kamiński, niech generał Szymczyk stanie oko w oko z rodzinami ofiar i wytłumaczy im, jaka jest sytuacja i jak wygląda postępowanie - mówił Szymański. - Nie udało się tego wyjaśnić na komisji, ale ciąg dalszy nastąpi - dodał Szymański. "Ta sprawa musi być załatwiona do końca" Jak zauważyła Katarzyna Piekarska, ojciec jednego z zamordowanych przyjechał posiedzenie komisji 1200 km. - Ale nie przyjechał pan minister, który miał około 3 km, nie przyjechał nikt z Komendy Głównej, to jest około 5 km - zaznaczyła posłanka. - Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija, ta władza też przeminie i zostanie przywrócony porządek w państwie - oświadczyła.- Ta sprawa musi być załatwiona do końca, żeby żaden rodzic i członek rodziny nie bał się zadzwonić na 112. Tu też chodzi o honor munduru, bo jest wielu fantastycznych policjantów z pasją, ale ta sprawa ciąży na ich służbie - zaznaczyła Piekarska. Borys dodał, że informacja w tej sprawie musi znaleźć się na posiedzeniu Sejmu. - Dziesiątki policjantów, którzy chronią naszego bezpieczeństwem, nie może być obciążanych trzema niewyjaśnionymi śmierciami - powiedział poseł. Niejasne okoliczności śmierci dwóch Polaków i Ukraińca W sprawie 34-letniego Bartosza S. w Lubinie śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Policja interweniowała wobec S. 6 sierpnia, po tym, jak na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny i poinformowała, że syn nadużywa narkotyków. S. miał być agresywny i rzucać kamieniami w okna. Funkcjonariusze go obezwładnili, a nagrania z interwencji, na których widać, jak m.in. jest przyciskany do ziemi, trafiły do sieci. 29-letni Łukasz Ł. zmarł na początku sierpnia po policyjnej interwencji we Wrocławiu. Służby wezwał ojciec mężczyzny, który podejrzewał, że syn chciał popełnić samobójstwo. Funkcjonariusze do mieszkania weszli siłowo. Według policji, mężczyzna "wymachiwał nożem w kierunku funkcjonariuszy i groził jego użyciem, w związku z czym został obezwładniony". Szef KGP wskazał, że prokurator po zapoznaniu się z nagraniem oraz zeznaniami świadków, publicznie potwierdził zasadność interwencji. "Agresywny mężczyzna, najprawdopodobniej pod silnym wpływem środków odurzających, uzbrojony był w 20 centymetrowy nóż, a funkcjonariusze interweniowali z narażeniem zdrowia i życia. Nie potwierdzono w żaden sposób związku śmierci osoby z interwencją policjantów" - dodał. Policja tłumaczy, że ze względu na stan psychofizyczny Ł. został przekazany ratownikom medycznym. Zmarł po kilku godzinach w szpitalu. Śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny prowadzi Prokuratura Rejonowa Wrocław Psie Pole. 30 lipca policjanci interweniowali na przystanku MPK we Wrocławiu wobec pijanego obywatela Ukrainy, 25-letniego Dmytra, który został przewieziony do izby wytrzeźwień, gdzie po kilku godzinach zmarł. Sprawę opisała na początku września "Gazeta Wyborcza". Dziennik ustalił, że policjanci użyli gazu, a mężczyzna był bity pałką i duszony, czego dowodem jest nagranie z monitoringu. Według gen. Szymczyka w tej sprawie "natychmiast wszczęto czynności wyjaśniające, które m.in. w oparciu o analizę nagrania monitoringu z miejsca zdarzenia, zakończyły się wnioskami o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych wobec czterech funkcjonariuszy, wobec dwóch z nich skutkujące zwolnieniem ze służby".