Śledztwa przeciwko Marcinowi K. prowadzi kilka jednostek prokuratury w kraju, postępowania karne toczą się także przed sądem, m.in. Sądem Okręgowym w Warszawie. Obecnie "Murzyn" został aresztowany do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga. Zatrzymania podjęli się funkcjonariusze warszawskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji. Marcin K. został ujęty 22 stycznia o godz. 7.05 przed swoim domem w Zgierzu. Funkcjonariusze zatrzymali "Murzyna" w taksówce, do której chwilę wcześniej wsiadł. Policjantom powiedział, że wybierał się do Warszawy. - Marcin K. jest podejrzany o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą oszukującą starsze osoby metodą "na policjanta" od października 2018 roku do lipca 2020 roku. Z procederu podejrzany uczynił sobie stałe źródło dochodu" - przekazała prokuratura. Okres, w którym Marcin K. miał kierować grupą, pokrywa się z przerwą pomiędzy jednym zatrzymaniem a drugim. Wmówił seniorowi, że gotówka w banku jest zagrożona Prokuratura i CBŚP ustaliły, że 24 października 2018 roku "Murzyn" wspólnie z innymi osobami, podając się funkcjonariusza policji, wprowadził w błąd starszego mężczyznę z Żoliborza i nakłonił do przekazania 29 500 zł. K. wmówił seniorowi, że gotówka ulokowana przez emeryta w banku jest zagrożona i policja, za której przedstawiciela się podał, ma ochronić jego mienie przed przestępstwem. 30 października seniorka z Mokotowa straciła w podobny sposób 20 tysięcy złotych i 7852 dolarów amerykańskich. Kobieta pobrała gotówkę w dwóch oddziałach banku i przekazała ją kurierowi przysłanemu przez Marcina K. Tego samego dnia grupa oszukała także emerytkę z Ursynowa, która uwierzyła, że kontaktuje się z nią funkcjonariusz policji oraz prokurator. Rozmówcy przekonywali, że prowadzą akcję mającą na celu chronienie seniorów przed utratą pieniędzy. Kobieta straciła 45 tysięcy złotych. Ostatnim udowodnionym Marcinowi K. przestępstwem było oszustwo wobec emeryta z Wawra. 30 października wypłacił on 30 tysięcy złotych i przekazał pod bankiem przy ul. Targowej w Warszawie osobie, która podawała się za przedstawiciela prokuratury. Grozi mu surowa kara Prokurator 22 stycznia przedstawił Marcinowi K. zarzuty. Podejrzany częściowo przyznał się do winy, ale umniejszał swoją rolę. Prokuratura uważa, że była ona kluczowa - "Murzyn" nadzorował przestępstwa i pełnił rolę kuriera. Telefony do seniorów wykonywane były z Wielkiej Brytanii i dzwonić miał jeden z bliskich krewnych "Murzyna". Jeszcze w dniu zatrzymania "Murzyna" Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ na wniosek prokuratora aresztował go na trzy miesiące. Sąd podkreślił w uzasadnieniu decyzji, że "podejrzany stanął pod zarzutem popełnienia czynów, które zagrożone są surową karą", a aresztując go miał na uwadze "dotychczasową karalność i skalę procederu". - W pełni uprawnione jest przyjęcie, że obawa, a zarazem prognoza orzeczenia wobec niego surowej kary jest efektem oceny okoliczności - napisał sąd. Dokładnie miesiąc przed zatrzymaniem przez CBŚP, 22 grudnia 2020 roku, Sąd Okręgowy w Opolu przedłużył stosowany wobec "Murzyna" od lipca areszt, zastrzegając, że po wpłaceniu 200 tysięcy złotych może wyjść na wolność. Zobowiązano go do stawiania się na dozór, dostał także zakaz opuszczania miejsca zamieszkania na dłużej niż dobę. Marcin K. skorzystał z furtki, którą zostawił mu sąd i wyszedł na wolność. Decyzja w jego sprawie uprawomocniła się mimo późniejszego zażalenia prokuratury. Początkowo nie przyznał się do winy Sąd, łagodząc środki zapobiegawcze wobec Marcina K. brał pod uwagę, że podejrzany, który początkowo nie przyznawał się do winy, w toku śledztwa zmienił swoją postawę. Według sądu toczące się przeciwko niemu śledztwo "winno zmierzać do zakończenia", a jak podkreślił sąd, środki izolacyjne trzeba dostosować do zabezpieczenia prawidłowego toku konkretnego postępowania karnego i inne śledztwa przeciwko K. nie są brane pod uwagę. - Zdaniem sądu wskazana kwota dostatecznie zdyscyplinuje podejrzanego do niepodejmowania czynności mogących utrudnić postępowanie karne - przekazał rzecznik sądu. Na pytanie, czy sąd ma obowiązek sprawdzić legalność pochodzenia wpłaconej kwoty, sąd nie odpowiedział. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która od dłuższego czasu przygotowywała materiał dowodowy przeciwko Marcinowi K., dynamicznie zareagowała na informację, że opolski sąd wypuścił "Murzyna". Nakaz zatrzymania został wystawiony 29 grudnia ubiegłego roku. Rolex warty 40 tys. dolarów Podczas zatrzymania "Murzyna" w lipcu 2020 roku przez funkcjonariuszy KWP w Opolu, w jego domu w Zgierzu zabezpieczono 175 tys. zł w gotówce, a także biżuterię wartą około 200 tys. zł, w tym m.in. zegarek marki Rolex warty 40 tys. dolarów. Mężczyzna ukrył drogocenne przedmioty m.in. za listwą maskującą pod meblami kuchennymi. Największą ustaloną przez śledczych kwotę przekazało oszustom małżeństwo z Łodzi. Seniorzy uwierzyli, że zgromadzone przez nich oszczędności są zagrożone i tylko przekazanie gotówki osobom podającym się za policjantów może uchronić ich przed kradzieżą. Małżeństwo utraciło w ten sposób 78 tysięcy złotych. Do wszystkich pokrzywdzonych telefonowano z terytorium Wielkiej Brytanii, ale osoby wykonujące połączenia nie zostały jeszcze ustalone. - Nie wykluczamy, że pokrzywdzonych może być nawet kilkadziesiąt osób, a straty mogą sięgnąć nawet kilku milionów złotych - mówiła w lipcu podinsp. Grzegorczyk z KWP w Opolu. Od seniorów wyłudzono 86 mln zł Przeciwko Marcinowi K. toczy się także postępowanie przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Mężczyzna jest oskarżony o ponad trzydzieści czynów dotyczących oszustw metodą "na policjanta". W tamtej sprawie Prokuratura Okręgowa w Białymstoku uchyliła mężczyźnie areszt i zezwoliła na mediacje z pokrzywdzonymi, dlatego "Murzyn" odpowiadał z tzw. wolnej stopy. Według danych Komendy Głównej Policji, tylko w ubiegłym roku oszuści działający metodą "na wnuczka" i "na policjanta" wyłudzili od polskich seniorów 86 mln zł.