Edmund Klich uważa, że jesteśmy petentem w tym śledztwie i twierdzi, że "tak nie musiało być". "Zgodnie z obowiązującą ustawą Prawo lotnicze, Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych jest komisją 'niezależną i stałą', działającą 'przy ministrze właściwym do spraw transportu' (art. 17). Prowadzi ona badania wypadków i incydentów lotniczych a 'organy administracji publicznej i inne państwowe i samorządowe jednostki organizacyjne (...) są obowiązane do współdziałania z komisją i udzielania jej niezbędnej pomocy (art. 137)" - czytamy w tvn24.pl. "Szef komisji Edmund Klich twierdzi, że w Rosji o współdziałaniu i pomocy ze strony polskiej administracji nie było mowy. Klich, już po powrocie z Moskwy, ujawnił w rozmowie z reporterem TVN24, że w Rosji panował wielki bałagan" - czytamy. I dalej: "Nie mieliśmy żadnego wsparcia (w Rosji). Na moją prośbę do ministra Bogdana Klicha, że nie mam jeszcze tłumacza, dostałem odpowiedź: 'to co pan robi tam od trzech dni? To pan powinien go sobie załatwić". Ludzie Klicha pracować musieli na własny koszt. Sam szef komisji był - jak pisze portal - "zmuszany przez ministra Bogdana Klicha (zbieżność nazwisk przypadkowa-red.) do współpracy z polskim prokuratorami", a wojskowi "dokoptowani do cywilnej komisji" nie słuchali go i to on musiał wypełniać ich polecenia. "Zasady są jasne. Projekt raportu (o przyczynach katastrofy) przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko. Oni mogą te nasze uwagi uznać, albo nie" - twierdzi Edmund Klich. Uważa on, że takiej sytuacji można było uniknąć. "Ja wiem, jaki jest tego wszystkiego cel i kto robi larum" - cytuje tvn24.pl szefa PKBWL. "Ludzie, którzy są odpowiedzialni za tę katastrofę, chcą zwalić wszystko na pilotów. A oni są tymi, którzy na końcu łańcucha zbierają błędy wszystkich. Błąd tkwi bowiem w systemie. Lotnictwo państwowe jest w permanentnym kryzysie" - twierdzi E. Klich. Uważa on, że katastrofa CASY "nie nauczyła tych, którzy mogli naprawić system, niczego". "Tamten wypadek, ale też wypadki Bryzy, Mi-24, Kanii - to były wszystko wypadki systemowe. Nie naprawiono systemu po CASIE. Wprowadzono zalecenia, których wykonanie jest fikcją" - twierdzi szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.