Kamiński powiedział we wstępnym oświadczeniu, że ma świadomość, iż komisja "tak naprawdę ma przegłosować, że nadużył władzy i był łobuzem" - dlatego wyraził satysfakcję z możliwości przekazania "jak najszerszej, niezmanipulowanej wiedzy" na temat działalności CBA, z której jest dumny. Podkreślał on, że wszystkie osoby, którymi zajmowało się CBA - wymienił b. posłankę PO Beatę Sawicką, b. ministra SWiA Janusza Kaczmarka, b. wicepremiera Andrzeja Leppera, b. ministra sportu Tomasza Lipca, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i biznesmena Ryszarda Krauzego - były ze szczytów władzy i biznesu i to jest ich wspólny mianownik. Dodał, że Kaczmarek, Lipiec i Kornatowski sprawowali funkcje z rekomendacji PiS, Leppper - był członkiem koalicyjnego rządu, a Krauze - "jedna z najważniejszych postaci z życia publicznego i gospodarczego, jest przyjacielem każdej władzy". - Chcę zaapelować do komisji o odpowiedzialność, umiar, rozsądek i zważanie na konsekwencje działań komisji z punktu widzenia walki z korupcją na szczytach władzy - powiedział Kamiński. Szef CBA mówił, że jego zdaniem konsekwencje działań komisji z punktu widzenia zwalczania korupcji są "bardzo dramatyczne". - Jest to bardzo jasny sygnał dla funkcjonariuszy państwa polskiego (...) nie ruszajcie ludzi ze świecznika, nie ruszajcie ludzi stanowiących elitę biznesową i polityczną tego kraju, niezależnie od tego, jak odważne i rzetelne były wasze działania, będziecie mieli kłopot, prędzej czy później staniecie przed komisją śledczą i będziecie się tłumaczyć, że nie jesteście przestępcami - mówił. Szef CBA zapytał komisję, jaki "jest sens wzywania w tak szerokim zakresie takiej liczby szeregowych funkcjonariuszy państwa polskiego, szeregowych prokuratorów". - Jaki sygnał wysyłacie? - pytał. - Czy pan chce pytać nas o coś, chciałbym pana dobrze zrozumieć - zapytał przewodniczący komisji Andrzej Czuma (PO). Kamiński odpowiedział, że "jest to tylko i wyłącznie apel".