- Jestem przekonany, że wszystkie czynności, które wykonałem w ramach postępowania kompensacyjnego były wypełnieniem moich obowiązków i były wykonane prawidłowo - odpowiedział na pytanie, czy w związku ze stenogramami opublikowanym przez "Wprost" nie powinien zrezygnować z zajmowanego stanowiska. Tygodnik opublikował w niedzielę informacje z raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał właśnie Stichting Particulier Fonds Greenrights. - Przygotowując przetarg staraliśmy się, aby był on przeprowadzony jak najbardziej transparentnie, stąd pomysł witryny internetowej. Każdy inwestor widział najwyższe oferty złożone w trakcie postępowania - dodał. Wyjaśnił, że zbycie majątku stoczni odbywa się w trybie przetargu na poszczególne składniki tego majątku, a nie w formie prywatyzacji. Pytany o tożsamość inwestora, powiedział, że jest ona znana MSWiA. - Nie ma prawnej możliwości, by inwestor odzyskał od zarządcy kompensacji wpłacone wadium - powiedział Dąbrowski. Chodzi o pieniądze, jakie katarski fundusz wpłacił za kluczowe elementy majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Dąbrowski poinformował, że wadium jest na kontach stoczni. Na koncie bankowym w Stoczni Gdynia znajduje się 26 mln 560 tys. złotych, a na koncie Stoczni Szczecińskiej Nova 9 mln 581 tys. zł. - Te pieniądze "przepadły" inwestorowi. One zasilą kwoty, które będą służyły do podziału przez właścicieli i przez sąd - wyjaśnił Dąbrowski. Odpowiadając na pytanie co ARP wiedziała o inwestorach, Dąbrowski mówił, że tak jak przy każdym przetargu nieruchomościowym były określone wymagania co do dokumentów, jakie oferenci musieli złożyć. Były to np. wypisy z rejestru. W odniesieniu do każdego z uczestników przetargu posiadaliśmy takie informacje. - Nie było żadnej korupcji, żadnej ingerencji urzędników w postępowaniu dotyczącym sprzedaży składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie - powiedział Dąbrowski. Dodał, że nie wie, czy proces sprzedaży stoczni jest obszarem do działania CBA. Zdaniem Dąbrowskiego, o tym, czy doszło do naruszenia prawa, zdecyduje prokuratura i sąd. - My jesteśmy spokojni - zapewnił. Dąbrowski przypomniał, że trwa ponowny przetarg na sprzedaż majątku stoczni i "te wydarzenia bardzo komplikują pracę". Powiedział, że nie wiadomo, kto złoży ofertę i jakie będą wadia. Dodał, że ma nadzieje, iż będzie choć jeden jedyny inwestor, który zachce kontynuować w zakładach w Gdyni i Szczecinie produkcję stoczniową.