Według informatora, 24 października Święczkowski podał się do dymisji, a ta weszła w życie w piątek. Media spekulując od kilku dni o dymisji Święczkowskiego, podawały, że ma on wrócić do Prokuratury Krajowej, której członkowie są nieuswalni, natomiast ABW ma kierować tymczasowo jego zastępca Marek Wachnik. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia tych informacji. Zgodnie z ustawą o , jej szefa powołuje oraz odwołuje premier po zasięgnięciu opinii prezydenta RP, rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych oraz sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Premier może czasowo powierzyć obowiązki szefa ABW. Od września 2006 r. Święczkowski (wcześniej szef Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej) był p.o. szefem ABW. Na mocy decyzji premiera Jarosława Kaczyńskiego zastąpił on wtedy kierującego ABW od listopada 2005 r. Witolda Marczuka (dziś szefa Służby Wywiadu Wojskowego). Od października 2006 r. Święczkowski był już formalnie szefem ABW. W okresie jego rządów, Agencja była oskarżana o upolitycznienie działań, zwłaszcza po samobójczej śmierci Barbary Blidy podczas zatrzymywania jej 25 kwietnia przez ABW oraz po oskarżeniach b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka o nadużywanie podsłuchów. Święczkowski przyznawał, że ABW popełniła "pewne błędy" podczas zatrzymania Blidy (był on nawet na krótko urlopowany przez premiera do czasu zbadania okoliczności śmierci byłej posłanki SLD). Zarazem wiele razy odrzucał zarzuty o upolitycznieniu ABW. Odpierając zarzuty o bezzasadne stosowanie podsłuchów, podkreślała, że może je zakładać przy "każdym przestępstwie, które godzi w bezpieczeństwo państwa" - a taka sytuacja miała, zdaniem ABW, miejsce w przypadku podejrzenia utrudnienia śledztwa i składania fałszywych zeznań przez Janusza Kaczmarka. Jako szef ABW Święczkowski pozostawał w cieniu i rzadko udzielał wypowiedzi prasie; nieliczne były jego konferencje prasowe. We wrześniu, wraz z szefem CBA Mariuszem Kamińskim zaprzeczał, by podczas lipcowej akcji CBA wobec Ryszarda Krauzego, miało dojść do jej przerwania po telefonie biznesmena do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy też Święczkowski zinterpretował podsłuchane słowa Konrada Kornatowskiego o Krauzem jako "największym płatniku", że Krauze opłaca b. szefa policji. Gdy we wrześniu w spocie wyborczym PO pojawił się biznesmen dzwoniący w trakcie akcji służb specjalnych do prezydenta i sugerujący, że miał on zlecić rzekome wstrzymanie akcji - ABW podawała, że rozważa "podjęcie stosownych kroków prawnych". 37-letniego Święczkowskiego, zwanego przez przyjaciół "Godzillą" z racji potężnej budowy ciała, do Prokuratury Krajowej ściągnął minister sprawiedliwości , z którym zna się on jeszcze z czasów studiów. Urodził się w 1970 r. w Sosnowcu. W latach 1989-1994 studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1994-1996 był aplikantem prokuratorskim w Prokuraturze Rejonowej w Tychach. W latach 1996-1998 pracował w Prokuraturze Rejonowej w Sosnowcu, w latach 1998-2000 - w Prokuraturze Rejonowej w Sosnowcu, a w latach 2001-2005 - w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach. Od lutego do lipca 2001 r. pracował jako prokurator delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości w zespole zajmującym się "mafią wyszkowską". Potem wrócił do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdzie pracował wydziale śledczym oraz w wydziale ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej. Od listopada 2005 r. Święczkowski był wiceszefem Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, a od stycznia 2006 r. - jego szefem. Nadzorował najpoważniejsze śledztwa dotyczące zorganizowanych grup przestępczych oraz najpoważniejszej przestępczości o charakterze finansowym i ekonomicznym.