Premier Ewa Kopacz spotkała się w kuluarach szczytu z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, prezydentem Francji Francois Hollande'em i szefem Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem. Według polskich źródeł Francja i Niemcy są skłonne zgodzić się na takie zapisy w dokumencie końcowym szczytu, które spowodują, że mimo ambitniejszego unijnego podejścia do walki ze zmianami klimatu obciążenia dla Polski pozostaną takie, jak w obecnych ramach polityki klimatycznej. Projekt porozumienia zakłada m.in. zarezerwowanie części pozwoleń na emisje CO2 na stworzenie specjalnego funduszu, który pozwoliłyby innym mniej zamożnym państwom UE finansować konieczne inwestycje w energetyce. Według polskich źródeł zręby kompromisu przewidują, że rezerwa ta ma wynosić 2 proc. wszystkich pozwoleń na emisje, czyli tyle, ile chciała Polska. Nadal nie ma jednak zgody na to, by przedłużyć system darmowych pozwoleń na emisje CO2 dla sektora elektro-energetycznego. Obecny system ma wygasnąć w 2019 r. Polska chce, by polskie elektrownie mogły z niego korzystać po tej dacie, aby ceny energii elektrycznej nie wzrosły znacząco. - Premier Kopacz walczy o przedłużenie systemu do 2030 r. - powiedziały dziennikarzom źródła zbliżone do negocjacji. Spotkanie Kopacz, Merkel i Hollande'a opóźniło rozpoczęcie negocjacji w gronie wszystkich państw UE. Nie jest pewne, czy ustalenia z tego spotkania zaakceptują pozostałe kraje - zastrzegły źródła. Szczyt UE ma ustalić nowe ramy polityki klimatycznej po 2020 r. Najważniejszy punkt dotyczy celu redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. W projekcie porozumienia (wnioskach) zapisano, że wyniesie on 40 proc. w stosunku do 1990 r. Dotychczasowy cel do 2020 wynosił 20 proc.