, ani gen. Marka Tomaszyckiego - dowodzącego I zmianą polskiego kontyngentu w Afganistanie, ani ppłk Adama Stręka - dowodzącego grupą bojową, oznacza, iż będą oni mieli postawione zarzuty, Ćwiąkalski odparł, by "nie wyciągać takich wniosków". Potwierdził, że z kodeksu postępowania karnego wynika zasada, by unikać przesłuchiwania jednej osoby najpierw jako świadka, a potem jako podejrzanego. Zarazem dodał, że nieraz kwestie, czy stawiać komuś zarzuty, ważą się do końca śledztwa. - Prokuratura przesłuchując takie osoby musi być pewna, że już mogą one być przesłuchane, postępuje zgodnie z planem śledztwa - dodał Ćwiąkalski. Minister zauważył zarazem, że to dziennikarze wskazali mu niedawno, iż wersje wydarzeń w afgańskiej wiosce Nangar Khel podawane kilka miesięcy temu przez Szczygłę i jego rzecznika prasowego "nie były identyczne". Ćwiąkalski powiedział, że prokuratura się tym interesuje. Zapewnił zarazem, że śledczy mają "wszystkie niezbędne materiały" do prowadzenia tego postępowania, a jeśli zajdzie taka potrzeba - zwróci się o kolejne, także do strony amerykańskiej. Co do potrzeby przesłuchania amerykańskiego dowódcy z Afganistanu, o czym niedawno pisały polskie media, Ćwiąkalski nie wykluczył, że do tego dojdzie, ale na razie nie podjęto w tej materii żadnych czynności.