Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy posiadacze obsesji powinni dowodzić jakimkolwiek wojskiem? Aleksander Szczygło: Pewnie nie. Poprzedni minister mówi, że pan ma obsesję na jego punkcie, pan mówi, że on ma obsesję na punkcie Macierewicza. Wygląda na to, że od dwóch lat nasze wojsko jest w rękach ludzi z obsesją. Radek pozwolił sobie na to sformułowanie, z chwilą, kiedy ja oceniłem, że ta ilość jego uwag pod adresem szefa służby kontrwywiadu wojskowego Antoniego Macierewicza wskazuje już na to, że budzi się pewnie ze strachem i kładzie się do łóżka z obawą, że mu się przyśni Antoni Macierewicz. No dobrze. Ma pan obsesję na punkcie Sikorskiego panie ministrze? Nie mam obsesji. A Sikorski ma obsesję na punkcie Macierewicza? Powtórzyłby pan to dzisiaj? Myślę, że tak. Te zaszłości z 1992 roku z 1997 roku - przypomnę, że oni wtedy współpracowali albo w pracach rządowych, albo w partiach politycznych - chyba zostawiły taką niezagojoną ranę w duszy Radka i to tak zostaje. To pokażmy fakty, które dowodziłyby albo odwodziły nas od obaw o kryzys przywództwa w MON. Premier mówi: "Sikorski chciał ludzi, którzy mieli patenty szkół GRU i KGB robić wysokimi dowódcami wojskowymi". O jakich ludzi chodzi? Chodzi przede wszystkim o byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych, którego Radek Sikorski chciał mianować - i niech się tego nie wypiera, bo mówił mi to wielokrotnie - albo szefem Śląskiego Okręgu Wojskowego, albo przygotowywał mu stanowisko w strukturach NATO-wskich. Sikorski mówi, że chciał owszem wysłać Dukaczewskiego, ale do Pekinu. Z ramienia Polski w NATO. Mogę to powtórzyć wielokrotnie, że tak było, bo mi o tym mówił. A jest na to jakiś dowód panie ministrze? Są pewnie ludzie, którzy też to słyszeli. Ja mówię o dowodach, dokumentach, wnioskach personalnych. Panie redaktorze, jeżeli pewien pomysł pojawia się, a w tym przypadku się pojawił, ze strony Radka w stosunku do pana generała Dukaczewskiego i był wielokrotnie powtarzany, to wiele osób może to powiedzieć. To nie jest tak, że to się bierze znikąd. Tylko, że Sikorski dzisiaj mówi, że na gębę to jest tylko krem Nivea. Skoro nie ma dowodów to nie ma o czym mówić. Myślę jednak, że sam pomysł i jego rozpropagowanie przez Radka jest łatwy do udowodnienia. Byli jacyś inni dowódcy? Było kilka propozycji personalnych, o których z Radkiem rozmawiałem i którym się sprzeciwiałem, bo przypomnę że przez jakiś czas byłem zastępcą ministra obrony narodowej. No to nazwiska panie ministrze. Jakie to były propozycje? To są osoby, które są już w większości poza wojskiem. Nie będę o nich mówił. Ale w takim razie można każdego oskarżyć o wszystko. Nie można każdego, dlatego, że to są fakty, które wynikają z tworzenia pewnego systemu np. osób do mianowania na wyższy stopień generalski przez pana prezydenta. To ja takim razie panie ministrze nie rozumiem jednego. Dlaczego Sikorski, skoro był tak fatalnym ministrem, dlaczego skoro był człowiekiem promującym ludzi po szkołach GRU czy KGB, to premier sam mówił, że go zagospodaruje po tym, jak ten odszedł czy go zdymisjonował z funkcji szefa MON? Postaram się zadać inne pytanie. Dlaczego tak jest, że kilka miesięcy po tym, jak przestaje się pełnić funkcję, nic się nie mówi, przez te kilka miesięcy. I dopiero jak się przechodzi do partii opozycyjnej, pamięć się rozwija.