Dzisiaj odbyło się spotkanie szefa MSWiA z komendantem głównym policji Andrzejem Matejukiem, na którym była poruszona ta sprawa. Jak poinformował rzecznik prasowy BBN Jarosław Rybak, Szczygło prosi wicepremiera m.in. o wyjaśnienie, z jakiego powodu na spotkanie organizowane wspólnie z przedstawicielami biznesu udało się kierownictwo policji i jeden z wiceszefów MSWiA (chodzi o Adama Rapackiego, nadzorującego policję) oraz czy wśród uczestników były osoby pozostające w zainteresowaniu polskich lub zagranicznych organów ścigania, a także czy funkcjonariusze interesowali się firmami biznesmenów, którzy byli na spotkaniu. Szczygło pyta też, kto organizował spotkanie i czy jego koszty pokrywali przedstawiciele świata biznesu oraz jaki charakter mają kontakty policjantów i wymienionego w artykule "Polityki" biznesmena - dyrektora generalnego GD Poland Investments Sp. z.o.o. Hana Baohui. Jedno z pytań szefa BBN dotyczy też zabezpieczenia imprezy - "Polityka" napisała bowiem, iż ochraniali ją policjanci na służbie. - Minister Szczygło zwrócił się z prośbą o zajęcie przez szefa MSWiA stanowiska odnośnie opisanych w artykule niejasnych powiązań Komendanta Stołecznego Policji z prywatnymi przedsiębiorstwami, które były lub są dostawcami towarów lub usług dla jednostek policji - dodał Rybak. Dziennikarze "Polityki" napisali, że początkowo ich informatorzy twierdzili, iż na imprezie, zorganizowanej z okazji święta policji będzie "pewien Chińczyk rozpracowywany wcześniej przez Europol" w związku z podejrzeniem o kontakty z chińskimi grupami przestępczymi. Dodali, że po przybyciu na miejsce zauważyli dyrektora generalnego dyrektora GD Poland Investments Sp. z.o.o., zarządzającej centrum handlowym w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, który nawiązywał kontakty z policjantami, rozdawał swoje wizytówki i oczekiwał rewanżu. Zaznaczyli też, że "do Wólki Kosowskiej kiedyś często wpadały znienacka policyjne i celne ekipy" w poszukiwaniu towaru pochodzącego z przemytu, a teraz - jak twierdzą ich informatorzy - "policja przestała Chińczyków nachodzić". Napisali również, że całą imprezę "w gruncie rzeczy firmował insp. Adam Mularz". Okoliczność całej sprawy wyjaśnia biuro kontroli KGP. Wczoraj rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler poinformował, że na liście gości zaproszonych przez komendanta stołecznego nie było chińskiego biznesmena. Potwierdził także nieoficjalne informacje PAP, że z wstępnych ustaleń kontroli wynika, iż Hana Baohuę zaprosił przewodniczący klubu turystyczno-krajoznawczego "Tylko dla Orłów" przy Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym Policjantów KSP. Rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski stwierdził natomiast, że cała sprawa jest niczym innym jak próbą "zdyskredytowania dobrego policjanta", jakim jest Mularz. Jeszcze w czwartek Szyndler informował też, że impreza nie była dodatkowo ochraniana przez policjantów, gdyż teren, na którym się odbywała - Muzeum Gazownictwa - jest monitorowany i posiada własną ochronę. Siły prewencji zabezpieczały natomiast koncert "Pamiętamy ' 44", który w tym samym czasie odbywał się zaledwie dwie ulice dalej w Muzeum Powstania Warszawskiego.