Tuż po opuszczeniu studia radia ZET, Szczygło mówił dziennikarzom, że nadal trwają rozmowy z resortem spraw zagranicznych dotyczące tego wyjazdu. - Wszystkie szczegóły są uzgadniane z ministerstwem, bo to ono jest współodpowiedzialne i ono współorganizuje tego rodzaju przedsięwzięcia - jeśli chodzi o wizyty prezydenta, premiera czy innych osób pełniących ważną funkcję, poza krajem - powiedział. Jak dodał, w całej sprawie chodzi głównie o pamięć żołnierzy. - To rząd m.in. Jarosława Kaczyńskiego i ja, zaczęliśmy po 1989 r. tak poważnie czcić również tych żołnierzy, którzy walczyli na Wschodzie. To ja zacząłem uczestniczyć w rocznicach bitwy pod Lenino jako szef MON, bo uważam, że dzielenie krwi polskich żołnierzy na lepszą, gorszą dlatego, że ktoś walczył tu czy tam jest nieporozumieniem - powiedział Szczygło. Zaznaczył również, że "pamięć o tych żołnierzach i szacunek dla ich walki i wysiłku" wymagają, by najwyższy przedstawiciel Polski jakim jest prezydent "był godnie przyjęty i miał możliwość zaprezentowania polskiego stanowiska". Pytany o zaproszenie gen. Jaruzelskiego, zaznaczył, że trzeba pamiętać, iż w jego życiu były dwa okresy - "ten do 1945 r. kiedy był żołnierzem, który walczył i ten po 1945 r. o którym" - jak dodał - "nie można mówić wiele pochlebnego mówiąc jak najdelikatniej". - Musimy pamiętać o tych osobach, które zginęły w 70 r. na Wybrzeżu do których to on kazał strzelać. Musimy pamiętać o tych ofiarach Stanu Wojennego do których kazał strzelać. Wszystko się liczy. (...)Wszystkie szczegóły mają istotne znaczenie dla podjęcia ostatecznej decyzji - podkreślił. Zapewnił też, że zostanie ona podjęta na tyle wcześnie, by ewentualna wizyta prezydenta w Moskwie mogła dojść do skutku. Kulminacyjnym punktem obchodów 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie będzie wielka defilada wojskowa na Placu Czerwonym. Wezmą w niej udział także żołnierze z czterech krajów koalicji antyhitlerowskiej - USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Polski. Z Polski - jak poinformował minister obrony narodowej Bogdan Klich - do Moskwy pojedzie pododdział wojskowy i czterech kombatantów. Pytany o sprawę Janusz Palikot (PO) powiedział dziennikarzom, że prezydent powinien pojechać do Moskwy. - Uciekanie przed odpowiedzialnością, lękanie się jakiegoś obrazka, że na jakimś tle czy w jakimś towarzystwie się wystąpi jest dziecinne. Tak się zachowują osoby niedorosłe, niedojrzałe a nie poważny polityk, prezydent Polski, który powinien zawsze dać radę nie tylko na barykadzie ale też trybunie w Moskwie - powiedział.