We wtorek CBA ujawniło nagranie operacyjne, mające dowodzić, że posłanka Beata Sawicka wzięła łapówkę. Sawicka została zatrzymana przez Biuro w momencie przyjmowania łapówki w zamian za pomoc w ustawieniu przetargu na zakup działki na Helu. Z przedstawionych we wtorek nagrań wynika, że liczyła ona także na robienie interesów w związku ze spodziewaną przez nią po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia. B.posłanka PO po ujawnieniu nagrania mającego dowodzić, że dopuściła się korupcji, płacząc błagała w środę szefa CBA, "aby jej nie linczował publicznie". Jak powiedział Szczygło w TVN24, może budzić zdziwienie to, że Sawicka podczas konferencji prasowej "między jednym spazmem a drugim zerkała na kartkę, którą miała przed sobą". - Czyli emocje, o których wszyscy tak mówią, wydają się udawane - uważa minister. Szczygło uważa, że w Polsce w ciągu ostatnich kilku miesięcy występuje niepokojące zjawisko "współczucia tym, którzy biorą łapówki". - Tak było z lekarzem Mirosławem G., tak jest z panią posłanką Beatą Sawicką. I wtedy powstaje pytanie, czy ktokolwiek z nas wziął czy dał łapówkę, jakiś prosty człowiek i później się rozpłakał, to co, czy to zdejmuje odpowiedzialność? - pytał Szczygło. - To jest niepokojące - dodał minister. Szczygło pytał, dlaczego w tej sprawie nie zebrała się komisja ds. służb specjalnych, o co - jak podkreślił - proslił szef CBA Mariusz Kamiński.