Premier Ewa Kopacz zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy, aby przesunął o jeden dzień posiedzenie Sejmu, by mogła polecieć na szczyt UE w sprawie uchodźców. W odpowiedzi na jej słowa Krzysztof Szczerski zaznaczył, że prezydent oczekuje, że to ona pojawi się na Malcie. Zaznaczył też, że ta kwestia rozstrzygnie o wiarygodności pani premier. - Jeśli chce zachować jakąkolwiek wiarygodność swoich deklaracji o wadze spraw, którymi powinna zajmować się na Malcie, to powinna tam być 11 listopada. Nie wyobrażam sobie, żeby pani premier Kopacz - robiąc tę całą awanturę - opuściła ten szczyt - oświadczył. W opinii Szczerskiego, każdą rzecz, którą można było uczynić ku temu, żeby pani premier Kopacz mogła spokojnie 13 listopada złożyć dymisję, wykonano. - Tak jak sobie tego w ostatnim komunikacie, bo te komunikaty się zmieniały nieustannie, zażyczyła - wyjaśnił. Prezydencki minister wskazywał, że na podstawie wydawanych komunikatów można wnioskować, że w grę wchodzą tylko dwa warianty motywów, które kierują panią premier Kopacz. - Albo chodzi o chęć dokończenia swojej pracy na funkcji premiera w atmosferze niekończącej się awantury, którą mieliśmy przez ostatnie miesiące w Polsce, albo o wewnętrzne rozgrywki Platformy, które powodują, że jest tak zablokowana, że nie może podjąć racjonalnej decyzji - tłumaczył. "Blokada we współpracy" Powtórzył, że wszelkie prośby pani premier zostały spełnione. - Pani premier ma złożyć dymisję na pierwszym posiedzeniu Sejmu, a nie w pierwszym dniu pierwszego posiedzenia Sejmu. Pierwszego dnia - dwunastego - jak rozumiem - Sejm się ukonstytuuje, wybierze marszałka, podejmie inne decyzje. Trzynastego pani premier Kopacz, po powrocie, będzie mogła spokojnie w drugim dniu posiedzenia Sejmu złożyć dymisję. Chyba, że chce to zrobić wcześniej pisemnie, to nie ma takiego problemu - spuentował. Krzysztof Szczerski dodał też na antenie TVN24, że twierdzenie, iż Kancelaria Prezydenta wiedziała od miesięcy o dodatkowym, nieformalnym szczycie Rady Europejskiej jest nieprawdziwe, bo szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał go 3 listopada. - Prezydent nie ma zastrzeżeń do pracy swojej kancelarii, ma natomiast zastrzeżenia do tego, w jaki sposób rząd przekazywał prezydentowi informacje na temat zakresu nieformalnego szczytu 12 listopada i tego, co na nim będzie omawiane - wyjaśniał. - Jest duża różnica we współpracy Kancelarii Prezydenta z MSZ w kwestii polityki zagranicznej i polityki europejskiej, którą prowadził w rządzie minister Trzaskowski i w której była rzeczywiście blokada przez ostatnie miesiące - przyznał Szczerski.