W czwartek Parlament Europejski poparł w rezolucji działania KE w sprawie uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu o UE. Spośród 617 obecnych na sali europosłów za rezolucją opowiedziało się 422, przeciw było 147, a 48 wstrzymało się od głosu. W głosowaniu nie wziął udziału żaden z parlamentarzystów PSL. Europosłowie PiS głosowali przeciwko, a europosłowie SLD wstrzymali się od głosu. Większość posłów PO, którzy w PE należą do frakcji Europejskiej Partii Ludowej, nie wzięła udziału w głosowaniu. Inaczej zdecydowało pięciu parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej - Róża Thun, Barbara Kudrycka, Danuta Jazłowiecka, Julia Pitera i Michał Boni - którzy poparli rezolucję. "W ramach Parlamentu Europejskiego jest taka grupa "szturmowa" i te "szturmówki" dzierżą polskie europosłanki z Platformy Obywatelskiej" - powiedział Szczerski. "Na czele tej grupy kroczą polskie europosłanki, więc to jest też lekcja, którą trzeba odebrać" - mówił. "Mamy do czynienia z "kakofonią sygnałów" Szczerski pytany, "czy to było głosowanie w sprawie praworządności w państwie Unii Europejskiej, czy przeciwko Polsce" odpowiedział, że jego zdaniem "mamy do czynienia dzisiaj z pewną "kakofonią sygnałów" ze strony instytucji europejskich". "Z jednej strony Komisja Europejska wysyła sygnały pojednawcze, chęć dialogu", a z drugiej strony - jak mówił - "w tym samym momencie Parlament Europejski robi coś zupełnie przeciwnego, zaostrza jak gdyby spór". Przegłosowana rezolucja powołuje się na wcześniejszy dokument PE z listopada 2017 roku. Stwierdzono w nim, że obecna sytuacja w Polsce grozi poważnym naruszeniem wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE, "z zadowoleniem" przyjęto decyzję Komisji Europejskiej z grudnia 2017 roku o zastosowaniu art. 7 traktatu w związku z sytuacją w Polsce i "popiera apel Komisji do polskich władz o rozwiązanie tych problemów". PE w rezolucji wzywa też Radę UE do "podjęcia szybkich działań zgodnie z przepisami art. 7 ust. 1" unijnego traktatu. Ponadto apeluje do KE i Rady, by "regularnie udzielały Parlamentowi kompletnych informacji o dokonywanych postępach i działaniach podejmowanych na każdym etapie procedury". Polska chce, aby kraje członkowskie UE wyrobiły sobie własną ocenę Początkowo PE chciał uruchomić w sprawie naruszenia zasad praworządności w Polsce własne postępowanie, jednak po wszczęciu procedury przez KE w grudniu 2017 roku zdecydował, że nie będzie dublował jej działań. We wtorek minister ds. europejskich Konrad Szymański oświadczył, że Polska chce, aby kraje członkowskie UE wyrobiły sobie własną ocenę dotyczącą praworządności w Polsce; ma do tego przyczynić się opublikowanie "białej księgi" w sprawie zmian w sądownictwie. "Będziemy oczekiwali od państw członkowskich, żeby wyrobiły sobie własną ocenę tej sytuacji i naprawdę stwierdziły, czy mamy do czynienia z jakimkolwiek wyraźnym ryzykiem jakiegokolwiek poważnego naruszenia praworządności. W naszym przekonaniu takiego wyraźnego ryzyka, poważnego zagrożenia nie ma" - powiedział . "Chcielibyśmy, żeby państwa członkowskie podeszły do polskiej oceny reform wymiaru sprawiedliwości z tą samą uwagą, z tym samym zaufaniem, w końcu bezstronnością, tak aby każde z państw członkowskich wyraziło swoją własną opinię, a nie powtarzało opinii utartych przez ostatnie dwa lata w tej sprawie" - dodał minister.