"Na wniosek Prokuratora Rejonowego Szczecin-Śródmieście w Szczecinie, trzej podejrzani o atak na księdza i dwie inne osoby na terenie kościoła w Szczecinie zostali tymczasowo aresztowani. Sąd zastosował areszt na 2 miesiące" - podała na Twitterze Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Prokurator wnioskował o trzy miesiące aresztu. Jak poinformowała PAP rzeczniczka prokuratury Joanna Biranowska-Sochalska, sąd "uwzględnił wnioski prokuratora co do zasady, uznając, że tylko izolacyjny środek zapobiegawczy zabezpieczy prawidłowy tok postępowania". Trzech mężczyzn zatrzymali w niedzielę policjanci po tym, jak ci zaatakowali proboszcza, pracownika kościelnego i zakrystiankę w zakrystii bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Mężczyźni weszli do zakrystii przed Mszą św. i nie chcieli jej opuścić; zaatakowali proboszcza i kościelnego. Obaj pokrzywdzeni otrzymali ciosy w twarz, zostali przewiezieni do szpitala i opatrzeni. Zaatakowana została też zakrystianka. Napastnicy uciekli, ale po ok. 1,5 godz. zatrzymali ich policjanci. We wtorek wszyscy trzej napastnicy usłyszeli zarzuty. Podstawowym jest zarzut tzw. "kradzieży rozbójniczej". Jak przekazała rzeczniczka prokuratury, ustalono, że sprawcy działali także "z powodu przynależności wyznaniowej osób pokrzywdzonych do Kościoła katolickiego". Dodała, że mężczyźni "działając w zamiarze utrzymania się w posiadaniu uprzednio zabranej rzeczy" - różańca - zaatakowali trzy osoby, w tym proboszcza parafii. Mężczyźni usłyszeli też zarzut usiłowania oszustwa. Chcieli zabrać szaty liturgiczne; twierdzili, że takiego pozwolenia udzielił im proboszcz - ostatecznie ich jednak nie wzięli. Jak podały lokalne media, mężczyźni chcieli użyć szat liturgicznych do odprawienia nabożeństwa. Według relacji zakrystianki, którą przytoczył PAP proboszcz parafii, ks. Aleksander Ziejewski, mówili, że "będą udzielać ślubu". Dwaj mężczyźni usłyszeli też zarzuty naruszenia miru domowego, ponieważ "pomimo wezwania do opuszczenia zakrystii, nie uczynili tego", a także zarzut "naruszenia nietykalności cielesnej jednej z przebywających tam osób pokrzywdzonych". Prokuratura nie informuje o tym, czy mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów, nie podaje też, jakie składali oświadczenia procesowe. Grozi im do 10 lat więzienia.