- Dumny jestem, że udało nam się wznieść ponad codzienne spory i nieporozumienia i wspólnie oddać szacunek osobom i wydarzeniom, które 30 lat temu odmieniły Polskę. Wówczas trzeba było mieć odwagę. Dzisiaj składam wszystkim państwu hołd - powiedział do zebranych w szczecińskim Teatrze Polskim szef zachodniopomorskiej "S" Mieczysław Jurek. Andrzej Milczanowski, uczestnik strajku w Szczecinie w 1980 r. przypomniał, że 30 sierpnia 1980 r., w dniu podpisania szczecińskich Porozumień Sierpniowych, strajkowało blisko 300 zakładów pracy, a Szczecin był jednym z dwóch głównych ośrodków strajków w kraju. - Sierpniowe strajki na Wybrzeżu otworzyły wówczas Polakom bramę do wolności i demokracji. Wytrychem do otworzenia tej bramy był postulat wolnych związków zawodowych, będący zasadniczym żądaniem strajkujących. Symbolami tych wydarzeń w Gdańsku byli Lech Wałęsa i tamtejsza stocznia, a dla Szczecina i Pomorza Zachodniego symbolem takim pozostanie stocznia szczecińska, kolebka szczecińskiego strajku, na czele którego stał Marian Jurczyk - powiedział Milczanowski. Przyznał, że błędem było wcześniejsze zakończenie strajku w Szczecinie, co spowodowało późniejsze animozje między działaczami "S". - Na szczęście nie stanowiło to przeszkody w powstaniu 10-milionowego związku - podkreślił. - Mimo że w późniejszą działalność podziemną i strajkową w 1988 r. zaangażowanych było do 2 proc. członków związku, przecież zwyciężyliśmy dzięki ofiarności i determinacji strajkujących i wspomagających strajki w sierpniu 1980 r., grudniu 1981 r., w sierpniu 1988 r., działających w podziemiu po 13 grudnia 1981 r. - dodał. Jak zaznaczył, "bolesną sprawą" jest fakt, że największe koszty przemian ponieśli robotnicy, którzy w największym stopniu przyczynili się do powstania "S" i jej zwycięstwa. - Stocznia szczecińska podzieliła los wielu innych, upadłych zakładów pracy na Pomorzu Zachodnim - dodał. Podkreślił, że na terenie stoczni muszą być stworzone warunki do prowadzenia działalności produkcyjnej i usługowej. - Dopóki ten postulat nie zostanie zrealizowany, będzie bolesnym cierniem dla wszelkich ekip władzy, zarówno miejscowych, jak i na szczeblu centralnym - powiedział. Odnosząc się do nieobecności prezydenta Lecha Wałęsy, który mimo wcześniejszych zapewnień nie przybył od Szczecina na rocznicowe uroczystości, powiedział, że "sprawiło to zawód społeczności szczecińskiej". - Jego obecność na pewno uświetniłaby dzisiejszą uroczystość, jednak trzeba podkreślić, że szczecińska i zachodniopomorska "S" ma świadomość własnych dokonań, których liczne dowody składała na przestrzeni wielu ubiegłych lat (...) Dziś możemy z tego powodu czuć uzasadnioną dumę bez względu na cokolwiek. Świętujmy zatem - zakończył. - To nie najważniejsze, że nie ma Lecha Wałęsy, nie chodzi o poszczególne nazwiska - powiedział sygnatariusz szczecińskich porozumień Marian Jurczyk. - Teraz chodzi o nasze codzienne życie, o tzw. przeciętnych zjadaczy chleba, którzy często żyją w biedzie - dodał. - 30 lat temu nie myślałem, że może się zmienić system. Myślałem, że nastąpią zmiany, powstanie niezależny związek zawodowy i będzie można wiele rzeczy zmieniać. Myśleliśmy przede wszystkim o poprawie warunków życia ludzi pracy. Dziś mamy wolność, czego się nie spodziewałem - wspominał Jurczyk. Jednak, jak podkreślił, z perspektywy ostatnich lat widzi, że idea, by ludziom pracy żyło się lepiej, nie została zrealizowana. - Polska jest podzielona na bogatych i na biednych, wyprzedano majątek narodowy, to największa tragedia dla naszego narodu - uważa. - "S" prędzej czy później będzie sobą. Solidarność to historia i nie wyobrażam sobie, by jej nie było. To, że dziś jest ona słaba, to m.in. dlatego, że nie ma np. w Szczecinie dużych zakładów pracy. Na czym ma się ona oprzeć, na kilku związkowcach w sklepach wielkopowierzchniowych - pytał. Podczas gali odznakami Gryfa Zachodniopomorskiego odznaczono 52 osoby - uczestników tamtych wydarzeń. Po oficjalnej części sobotnich uroczystości zaplanowano konferencję popularno-naukową, podczas której zaproszeni przez szczeciński Oddział IPN oraz urząd marszałkowski i Centrum Dialogu Przełomy dyskutować będą m.in. na takie tematy jak: "Solidarność jako ruch społeczny i jego znaczenie w obaleniu komunizmu", "Strajki Sierpnia '80 w Szczecinie i ich konsekwencje" i "Szczeciński Sierpień '80 - tak widział nas świat". W szczecińskich obchodach 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych ma wziąć udział prezydent Bronisław Komorowski oraz szef NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. Obaj przyjadą do Szczecina w niedzielę, kiedy zaplanowano uroczystości na pl. Solidarności. Obchody 30. rocznicy Porozumień Sierpniowych w Szczecinie zainaugurowano ponad tydzień temu wystawą plenerową "Szczeciński sierpień 1980". Ekspozycja przed urzędem miasta pokazuje genezę oraz przebieg strajku, który zapoczątkował powstanie Solidarności. Oprócz głównych rocznicowych uroczystości, które mają się odbyć 28-29 sierpnia, wyjątkowym szczecińskim wydarzeniem był w czwartek koncert i widowisko multimedialne "Freedom Symphony Tribute to Solidarity". 29 sierpnia zaplanowano mszę św. w szczecińskiej katedrze, a wieczorem widowisko "W hołdzie Solidarności - Drogi do Wolności" z udziałem zespołu Lombard. Oficjalne obchody zakończą się 30 sierpnia uroczystością pod bramą stoczni szczecińskiej. 30 sierpnia minie 30. rocznica podpisania Porozumienia Szczecińskiego, kończącego strajki 1980 roku na Pomorzu Zachodnim. Było to pierwsze z porozumień zawartych pomiędzy strajkującymi robotnikami a rządem. Kolejne podpisano następnego dnia w Gdańsku. Porozumienia Sierpniowe doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych, niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku - obalenia komunizmu i końca systemu jałtańskiego. Pierwsze strajki latem 1980 roku były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę Edwarda Gierka. W połowie sierpnia 1980 r. zaczęły się strajki na Wybrzeżu.