Jak wyjaśniła Gosiewska, posłowie PiS nie dysponowali większością podczas głosowania, co związane było - według niej - z trwającymi równolegle posiedzeniami trzech innych komisji sejmowych. Zauważyła jednocześnie, że stanowisko komisji jest tylko opinią, a kandydatura wiceszefa MON ma "pełne poparcie" partii rządzącej. Decyzji komisji nie chciał komentować wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, który reprezentował resort na środowym posiedzeniu. "Posłowie mają wolną wolę w podejmowaniu decyzji. Ja byłem członkiem tej komisji, ale już nie jestem, więc nie czuję się do końca uprawniony, żeby komentować jej decyzje" - powiedział. Szatkowski - od 2015 r. wiceszef MON oraz członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju - ma zastąpić na stanowisku ambasadora przy siedzibie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli byłego wiceszefa MSZ Marka Ziółkowskiego, który ma zakończyć swoją misję z końcem marca br., po niespełna dwóch latach od jej rozpoczęcia. Przed objęciem urzędu wiceministra w resorcie obrony Szatkowski kierował m.in. Narodowym Centrum Studiów Strategicznych. We wcześniejszych latach był też specjalistą ds. prac programowych w klubie parlamentarnym PiS (w latach 2003-2005), doradcą ministra-koordynatora służb specjalnych (2005-2007) oraz wiceprezesem spółki Bumar (2006-2008). Zasiadał też w radzie nadzorczej TVP (2009-2012). W tych samych latach pracował jako doradca komisji - m.in. prawnej i spraw zagranicznych - Parlamentu Europejskiego. Wiceszef MON jest magistrem prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz studiów wojennych w King's College w Londynie. Biegle posługuje się językiem angielskim. Prezentacja przed komisją W swojej środowej prezentacji przed komisją Szatkowski wśród priorytetów swojej misji na placówce w Brukseli wymienił zwiększenie wpływu Polski na politykę NATO i umocnienie jej postrzegania jako wiarygodnego sojusznika, utrzymanie kwestii rozszerzenia na agendzie politycznej Sojuszu, a także utrzymanie zaangażowania politycznego i wojskowego państw pozaeuropejskich - USA i Kanady - w bezpieczeństwo europejskie. "Istotnym elementem naszych zabiegów powinno być utrzymanie roli Stanów Zjednoczonych jako sojusznika o największym potencjale wojskowym, przywódczej roli i zaangażowaniu w NATO; temu będzie sprzyjać zwiększenie obecności USA w Polsce i w naszym regionie, o co zabiegamy w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi, zachowując niezbędną transparencję tych uzgodnień wobec pozostałych sojuszników" - stwierdził wiceminister. Jako zagrożenia wskazał m.in. na agresywną politykę Rosji oraz negatywne tendencje dotyczące stanu relacji transatlantyckich. "Wierzymy w to, że NATO pozostanie sojuszem wojskowym (...), którego istotną częścią będzie amerykańskie zaangażowanie w bezpieczeństwo europejskie" - zaznaczył wiceszef MON, wskazując, że różnego rodzaju napięcia zdarzały się w historii Sojuszu "od początku jego powstania". "Należy więc w tym kontekście zachować spokój, ale też działać jako konstruktywny sojusznik, którego interesem jest jedność sojusznicza" - dodał. Szatkowski akcentował też potrzebę utrzymania "komplementarnego" charakteru relacji między NATO a inicjatywami UE w zakresie obronności. Sprawa NCSS i "rosyjskiego łącznika" W czasie dyskusji nad jego kandydaturą Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) zapytała wiceszefa MON o zarzuty podnoszone w minionych latach wobec Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, które współzakładał Szatkowski, dotyczące powiązań think tanku z Rosją. Pod koniec 2017 r. politycy PO zainaugurowali prace zespołu, który zajął się działalnością obecnego prezesa NCSS, byłego wiceministra obrony Jacka Kotasa, nazywanego przez media "rosyjskim łącznikiem" z powodu jego powiązań biznesowych z tamtejszymi firmami. Wiceminister oświadczył w odpowiedzi, że jest dumny ze swojej działalności w NCSS. "Stworzyłem think tank, który jako pierwszy w Polsce, we współpracy z czołowymi ośrodkami analitycznymi w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i ekspertami w kraju, stworzył pewne narzędzia analizy operacyjnej (...), narzędzia, które były unikalne" - mówił Szatkowski. Jak dodał, w ten sposób zdobytą wiedzę mógł później wykorzystać m.in. przy projektowaniu strategicznego przeglądu obronnego. Podkreślał również, że współpraca NCSS z MON miała miejsce jeszcze w czasie, kiedy resortem tym kierował Tomasz Siemoniak (PO). "Ja posiadałem wtedy i posiadam dostęp do informacji niejawnych, z wszelkimi faktami, które w jakikolwiek sposób mogłyby budzić zaniepokojenie, obchodzę się w sposób, który jest określony przepisami prawa (...), zarówno podczas poprzedniego rządu ta rola była przejrzana przez służby specjalne, jak i teraz" - mówił Szatkowski. Jak zaznaczył, tego typu zarzuty nigdy nie były też podnoszone w relacjach z sojusznikami. Wczesne zakończenie misji Szynkowski vel Sęk był z kolei pytany o przyczyny wczesnego zakończenia misji dotychczasowego stałego przedstawiciela RP przy NATO Marka Ziółkowskiego. Wiceszef MSZ odpowiedział, że kandydatura Szatkowskiego gwarantuje utrzymanie wysokiej rangi placówki. Jednocześnie - jak zaznaczył - jego specjalizacja jest bliższa celom, które chce osiągnąć w Sojuszu polska dyplomacja. Jednomyślne rekomendacje komisji spraw zagranicznych uzyskali natomiast: były dyrektor służby zagranicznej Maciej Szymański i były ambasador RP w Egipcie Michał Murkociński, którzy mają objąć - odpowiednio - urzędy: ambasadora w Bułgarii i ambasadora wizytującego w Sudanie. Obaj związani są z MSZ od lat 90.