Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że byłoby lepiej, gdyby Arabski poczekał z kandydowaniem na ambasadora, aż zakończy się śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta w Katyniu w 2010 roku. Może bowiem być tak, że ambasador Arabski będzie wzywany do polskiego sądu. Błaszczak dodał, że premier Donald Tusk, wysuwając kandydaturę Arabskiego chciał pokazać, że nagradza swoich ludzi. Ludwik Dorn z Solidarnej Polski uznał, że premier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podjęli ryzyko, wysuwając kandydaturę Arabskiego. - Chcieli jednak pokazać, że nie opuszczą w biedzie żadnego ze swych współpracowników - powiedział. Z Dornem nie zgodził się Jan Lityński z Kancelarii Prezydenta. Powiedział, że wobec Arabskiego powinno obowiązywać domniemanie niewinności, które w tym wypadku jest bardzo mocne. Lityński dodał, że w całej sprawie niepokoi wywoływanie sporu politycznego wobec osoby, która ma zostać ambasadorem. Szkodzi to, jego zdaniem, opinii o Polsce za granicą. Mówiąc o szarpaninie w Sejmie doradca prezydenta podkreślił, że nie może być tak, iż każdy przychodzi do parlamentu i robi, co chce. Eurodeputowany Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Kalinowski podkreślił, że nie wiadomo, czym zakończy się wznowione śledztwo. Arabskiemu jako ambasadorowi nie będzie przysługiwał immunitet, a więc będzie mógł zostać przesłuchany przez sąd. Kalinowski dodał, że PiS atakowało Arabskiego, gdyż chciało wrócić do sprawy Smoleńska, którą ta partia żyje. Opinię Kalinowskiego podzielił Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który zarzucił PiS-owi, że wyciąga sprawę katastrofy smoleńskiej przy każdej okazji. Dodał, że PiS może przedstawiać własne poglądy, ale nie powinno inicjować incydentów w Sejmie. Zadymy nie, debata tak - oświadczył Wenderlich. Mariusz Błaszczak odpowiedział, że zaproszone osoby nikomu nie przeszkadzały, a do szarpaniny doszło, gdy Straż Marszałkowska chciała je wyprowadzić. Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej przypomniała, że sąd postanowił wznowić śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków, a nie przeciwko komukolwiek. Nie można więc oskarżać Tomasza Arabskiego. Posłanka dodała, że sejmowa komisja spraw zagranicznych powinna zajmować się kwalifikacjami kandydata, a nie politycznymi zarzutami wobec niego. Kidawa-Błońska dodała, że ludzie zaproszeni przez PiS przeszkadzali w pracy Sejmu. Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota powiedział, że PO załatwiła Arabskiemu"bardzo fajne miejsce pracy". Nie przypuszczam, żeby w Polsce nie było bardziej kompetentnych kandydatów na ambasadora - powiedział poseł przypominając, że od 15 lat nie kupiono nowoczesnych samolotów dla najważniejszych osób w państwem a Arabski jest jednym z odpowiedzialnych za tę sytuację. Sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Arabskiego na ambasadora. Decyzja o jego nominacji należy do prezydenta.