Baron-fantasta Kolejny opuszczony pałac, jakich na Dolnym Śląsku jest wiele, może nie wywrze na Was piorunującego wrażenia, jednak gdy odnajdziecie ukryte w zapuszczonym parku mauzoleum z nazwiskami pochowanych tam osób, skojarzenia narzucą się same. Przynajmniej powinny. Literackie fantazje barona von Münchhausena towarzyszyły w dzieciństwie wiekszości z nas. Nie tak dawno powieść "Niezwykłe przygody Barona Münchhausena", Rudolfa Ericha Raspe (1785) i Gottfrieda Augusta Bürgera (1786), została po raz kolejny zekranizowana; oglądałem film z przyjemnością. Mniej osób już wie, że literacki bohater jest odbiciem prawdziwej postaci. Mowa o baronie Karlu Friedrichu Hieronymusie Freiherr von Münchhausen, urodzonym w 1720 r. w Bodenwerder. Jego bujny życiorys zasłużył na uwiecznienie. Niemiecki szlachcic, żołnierz, podróżnik i awanturnik. Paź na dworze brunszwickich Welfów, wojak brunszwickich kirasjerów w Rydze, wielokrotny uczestnik wojen rosyjsko-tureckich, oficer kawalerii i właściciel majątku Dunte na Łotwie, który po latach powrócił do swojego rodzinnego majątku w Bodenwerder. To właśnie tam, przy okazji myśliwskich uczt, zabawiał gości swoimi niestworzonymi opowieściami o egzotycznych przygodach. Uważano go za niegroźnego fantastę, dlatego nadano mu przydomek "baron kłamstw" (niem. Lügenbaron). Baron zmarł w 1797 r., ale pamięć o nim przetrwała do dzisiaj. A raczej o jego zmyślonych wyczynach. Dawny dom barona Münchhausena służy obecnie jako siedziba ratusza miasta Bodenwerder. Tutaj znajduje się również muzeum jemu poświęcone. Ma też swoje muzeum w Dunte na Łotwie - Minhauzen pasaule. W Bodenwerder co roku w maju organizowane jest rozdanie nagród -Münchhausen Preis. Ta tradycja została zapoczątkowana w 1997 r. z okazji 200. urodzin barona Münchhausena. Nagroda przyznawana jest wybitnym osobowościom, które zasłużyły się w swojej pracy, aby Baron Münchhausen pozostał w naszych sercach jak najdłużej. Pałac w Szalejowie Dolnym Pałac w Szalejowie Dolnym mało kto kojarzy ze sławnym baronem. Mało tego, niedaleko Kłodzka, w miejscowości Żelazno (niem. Eisersdorf), znajduje się kolejny pałac będący własnością rodu von Münchhausen. To jeszcze nie wszystko. W Ratnie Dolnym (niem. Niederrathen) stoją ruiny, pięknego niegdyś, pałacu tych samych właścicieli. I co ciekawe, właśnie one są najbardziej znane. Tymczasem dwa pozostałe obiekty stoją i mają się całkiem dobrze. Wróćmy do pałacu w Szalejowie Dolnym. Prawdopodobnie został on wybudowany w XVII w. Właściwie mało wiemy o jego początkach. Począwszy od 1350 r. miejscowość była własnością augustianów z Kłodzka. W 1428 r. na pobliskim wzgórzu, zw. Czerwoniakiem, rozegrała się bitwa z husytami, w której poległ książę Jan Ziębicki. Ok. 350 jego żołnierzy pochowano na szalejowskim cmentarzu. W latach 1467-1469 wieś została doszczętnie zniszczona. W latach 1597-1787 właścicielem Szalejowa Dolnego było jezuickie kolegium z Kłodzka (kłodzki zakon augustianów rozpadł się w 1595 r.), skupiające w swoich rękach, prawdopodobnie, również pierwotny pałac (wówczas raczej dwór obronny). Kiedy w 1773 r. dokonano kasacji zakonu, w trakcie kolejnych lat ich kłodzki majątek przeszedł na własność państwa pruskiego. W 1787 r. pałac w Szalejowie zakupił pruski minister hr. Friedrich Wilhelm von Reden. Dokładnie w tym samym czasie baron von Münchhausen raczył swoich gości fantastycznymi opowieściami... "Biali" i "Czarni" Po bezpotomnej śmierci Redena w 1815 r., pałac w Szalejowie został zakupiony przez rodzinę von Münchhausen. Chociaż niejako pozostał w "rodzinie", bowiem Münchhausenowie i Redenowie byli ze sobą skoligaceni - poprzez związek małżeński zawarty w 1747 r. przez Wilhelma Wernera von Münchhausena z Dorotheą Charlottą von Reden, jak również fakt, iż baron von Münchhausen był mężem siostry hr. von Redena. Münchhausenowie pozostali właścicielami Szalejowa Dolnego do 1945 r. - przez cztery kolejne pokolenia. W latach 1840-1844 z ich inicjatywy dokonano przebudowy bryły pałacu, nadając jej neogotyckich cech (dodając dwie spiczaste wieże), a w 1872 r. dokonano kolejnej zmiany części pałacu, zagospodarowując ją na salę balową. I tyle wiadomo. Reszta jest sferą domysłów. Pewną wskazówką mogą być nagrobki znajdujące się w mauzoleum von Münchausenów, ulokowanym w przypałacowym parku, dokładnie naprzeciw wejścia do pałacu, na niewielkim, malowniczym wzniesieniu. Najstarszym pochówkiem jest grób barona Ernsta Otto Adolfa von Münchhausen (1793-1865). Prawdopodobnie był to pierwszy właściciel pałacu w Szalejowie (w chwili jego zakupu miał 22 lata). Jego małżonką była Louise (jej grobu nie ma w Szalejowie, albo została pochowana gdzie indziej, albo został zniszczony). To właśnie oni dokonali pierwszej przebudowy pałacu. Następna mogiła należy do barona Hilmara1 Adolfa Otto von Münchhausen (1826-1883). Był synem Ernsta i Louise oraz drugim właścicielem Szalejowa. Niestety nie wiem, czy miał rodzeństwo. Obok niego leży jego żona Louise (z domu Löbbecke, 1834-1901). Owa para dokonała drugiej przebudowy pałacu w Szalejowie Dolnym. Kolejną osobą pochowaną w mauzoleum jest Hilmar Freiherr von Münchhausen, syn Hilmara i Louise (ur. w 1860 - wg napisu na tablicy, w 1862 - informacja na stronie genealogicznej www.gaebler.info; zm. w 1939). Hilmar był trzecim właścicielem majątku w Szalejowie Dolnym. Miał starszą siostrę, baronową Sofie von Münchhausen (1858-1920). Żoną Hilmara została Margarete Therese Valentine Elisabeth Agnes von Johnston (1873-1954). W 1920 r. Hilmar i Margarete rozwiedli się.2 Ona powróciła do pałacu w Ratnie Dolnym (później zamieszkała w Berlinie), a on wraz z dwójką dziećmi pozostał w Szalejowie. Syn, Hilmar Adolf Otto Maximilian Thankmar von Münchhausen (1894-1976), był czwartym właścicielem majątku w Szalejowie Dolnym. I tym, któremu w 1945 r. przyszło opuścić rodzinny majątek na zawsze. Münchnausenowie to stara, niemiecka rodzina arystokratyczna, której początki sięgają co najmniej XII w. W przekładzie ich nazwisko dosłownie oznacza "Dom mnicha". Ród ma w herbie cysterskiego mnicha, który raz ma szatę w kolorze czarnym, raz w białym. To dowód na podział rodziny na dwie linie, określane mianem "białej" lub "czarnej". Do podziału doszło w XIII w. Od 1564 r. posiadali tytuł baronów. Rodzina była głównie związana z obszarem Saksonii. Wielu jej przedstawicieli pełniło ważne funkcje publiczne, zajmując poczesne miejsce na kartach historii Europy. Jednak w pamięć wielu pokoleń najbardziej wrył się "nasz" baron-fantasta. Dzięki wielu autorom, jego najzabawniejsze i najciekawsze opowieści żyją i rozbawiają nas po dzień dzisiejszy. Münchhausenowie z Szalejowa należeli do "białej" linii rodu. Mauzoleum Gdybym wcześniej nie wyczytał, że nieopodal znajduje się mauzoleum, nigdy bym go nie zauważył. Straciłem trochę czasu, zanim go odnalazłem. Dam Wam dobrą radę. Stańcie plecami do głównego wejścia do pałacu, i idźcie prosto przed siebie. Zauważycie, że teren nieco się wznosi. Po chwili dojdziecie do ukrytego w roślinności mauzoleum. Jest piękne. Zobaczycie symetryczną budowlę z wynosząca się wysoko ku górze środkową częścią. Po obydwu jej stronach zauważycie kamienne tablice. Są na nich wyryte gotykiem inskrypcje. Na jednej napis jest zatarty i nieczytelny. Na drugiej zaczyna się od słów "Bóg jest miłością", a pod spodem widnieje data: "29.05.1916". Przed ścianą mauzoleum znajdują się mogiły rodziny von Münchhausen. To osoby, o których Wam wcześniej opowiadałem. Miejsce pełne zadumy. Jak większość mauzoleów. W dawnych czasach posiadłość była otoczona pięknym parkiem i stawami, a w skład całego majątku wchodziły: cukrownia, olejarnia, tartak, młyn wodny, browar i gorzelnia. Nie ma już po tym śladu. Zamek barona von Münchhausena wita... Gdy przyjedziecie do Szalejowa Dolnego zobaczyć ich pałac, przejedźcie przez całą miejscowość. Mimo że pałac znajduje się na wysokim wzniesieniu, dość łatwo go przeoczyć; zasłaniają go drzewa, a prowadząca do niego droga jest bardzo niepozorna, choć malownicza. Wije się obok dawnego stawu pałacowego, obecnie zarośniętego i zaniedbanego. Dojedziecie do zabudowań gospodarczych, które nadal mają w sobie cechy pałacowej architektury. Są zamieszkałe, a ich lokatorzy starają się pilnować obiektu, aby nie ulegał dewastacji. Nieopodal widać resztki jakiegoś ozdobnego tarasu, z którego niegdyś roztaczał się widok na całą miejscowość. Obok znajduje się opuszczony pałac. Jego neogotyckie cechy od razu przyciągają wzrok. Nie należy do małych, choć posiada tylko jedno piętro. Można do niego podejść alejką prowadzącą do ogrodowego wejścia. Zabrudzone szyby (o dziwo, jeszcze są) nie pozwalają zajrzeć do środka. Niewiele przez nie widać, można jedynie dostrzec nieciekawe wnętrza pomieszczeń (zapewne efekt przebudowy pałacu w latach 70., gdy służył jako ośrodek wypoczynkowy). Tylko zdobienia stropów przyciągają uwagę. Ile w pałacu ocalało z oryginalnego wyposażenia, tego niestety nie wiem. Korciło mnie, aby tam wejść, ale to przecież prywatna własność. Sami rozumiecie. Można bez problemu podejść do tylnego wejścia, które nie jest zbytnio okazałe. Przepiękne drzwi, zamknięte na głucho, przedstawiają opłakany stan. Powyżej taras zdobiony żelazną, kutą balustradą. W stanie prawie agonalnym. Jednakże od tej strony pałac prezentuje się jeszcze nieźle. Uwagę każdego zwiedzającego przyciągnie zapewne dziwna kamienna brama, która znajduje się na prawo od pałacu. Idąc w jej stronę zauważycie umieszczoną na ścianie pałacu tablicę informacyjną o treści: "Zamek barona von Münchhausen, zbudowany w 1840 roku" (napis w j. polskim i niemieckim). Informacja niezbyt precyzyjna, ale nie czepiajmy się. Idąc dalej dojdziemy do tajemniczej bramy, za którą ujrzymy prowadzące w dół schody. To zejście wiodące na drugą stronę pałacu. Natomiast sama brama... Mówcie, co chcecie. Według mnie pasuje do nazwiska "Münchhausen" jak ulał. Schodami zejdziemy do mocno zarośniętego obszaru, który okala przednią stronę pałacu. Tu jest już gorzej. Stan jego ścian pozostawia wiele do życzenia. Widać okazałe wejście ozdobione portykiem i tarasem, niestety, w bardzo złej kondycji. Nad tarasem widnieje herb Münchhausenów. Niesamowitym walorem pałacu są dwie narożne wieże, zakończone ostrym dachem. One też pasują jak ulał do barona. Zresztą, co tu dużo mówić, cały pałac pasuje, choć przecież sam baron-fantasta nigdy w nim nie był. Mieszkała tu tylko jego rodzina. W 1945 r. zamknięty został rozdział historii, który nosił nazwę Niederschwedeldorf, a którego częścią była rodzina von Münchhausen. Ostatni właściciel szalejowskiego pałacu prawdopodobnie ewakuował się pod koniec wojny wraz z niemieckimi żołnierzami. Pałac po 1945 roku Po zakończeniu II wojny światowej w pałacu w Szalejowie ulokowali się Sowieci. Potem tradycyjnie już: PGR i mieszkania dla pracowników. W 1957 r. nastąpiła zmiana właściciela. Zostało nim Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Hodowlane w Szczytnej, które organizowało w pałacu obozy dla dzieci i młodzieży. Swoją drogą ciekawe, czy czytano im opowieści barona. W latach 70. pałac został zakupiony przez Sudeckie Zjednoczenie Rolno-Przemysłowe Agrokompleks "Sudety", to samo, które od 1974 r. było właścicielem zamku Książ. Przeprowadzono gruntowny, choć niewątpliwie dewastujący, remont obiektu. W pałacu powstał firmowy ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy. Nie trwało to długo. Firma Agrokompleks "Sudety" została zlikwidowana, a pałac odsprzedano spółce "Bubel". Interesująca nazwa... Nowi właściciele próbowali uruchomić w pałacu ośrodek wypoczynkowy, ale jego lokalizacja (szczególnie w tamtych czasach) była daleka od doskonałości. Ludzie nie chcieli tutaj przyjeżdżać. Spółka "Bubel" odsprzedała więc pałac dawnemu właścicielowi, czyli PPH ze Szczytnej. Do pałacu znowu wróciły dzieci i młodzież. Te zapewne czuły się w nim doskonale. Kolejnym właścicielem stał się kombinat rolno-przemysłowy w Żelaźnie. Paradoks historii, bo przecież w przeszłości obydwie miejscowości były własnością rodu von Münchhausen. Następnie, po przemianach ustrojowych, pałac przeszedł w ręce Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która odsprzedała go osobie prywatnej. Niestety, nowa właścicielka nie wykazuje większej chęci do jego remontu i jakiegokolwiek wykorzystania. Pałac stoi pusty i niszczeje. Jego los jest łatwy do przewidzenia. Dalszy brak jakichkolwiek przy nim prac spowoduje, że zawalenie pałacu będzie tylko kwestią czasu... Szalejów Dolny - pielgrzymie centrum Będąc w Szalejowie nie przeoczcie kościoła parafialnego pw. Szymona i Judy Tadeusza, którego początki sięgają lat 1489-1491. Zasługuje na uwagę. Nie wygląda na swój wiek, choć wokół niego rozciągają się relikty muru obronnego. Wybudowano go po katastrofie, jaką było całkowite zniszczenie wsi podczas wojen toczonych o tron czeski. Wieżę kościoła dobudowano nieco później - w roku 1707. Wokół niego znajduje się cmentarz, a na nim wiele ciekawych śladów przeszłości, np. barokowa figura pochodząca z czasów, gdy właścicielem miejscowości byli jezuici. Obok kościoła i cmentarza stoi pomnik, poświęcony w 1929 r. - anioł z mieczem w dłoniach (to Archanioł Michał w wojennej zbroi) - otoczony tablicami, na których uwieczniono nazwiska mieszkańców miejscowości poległych podczas I wojny światowej. Na jednej z nich znamienny tekst: "Polacy i Niemcy pamiętają o ofiarach wojny - jako przypomnienie o pokoju i pojednaniu". Wskazówka dla potomnych. W Szalejowie znajduje się również kaplica św. Anny, której początki sięgają XVI w. (wówczas była to budowla drewniana), dzięki której narodził się rozwijany przez kłodzkich jezuitów kult św. Anny, patronki szczęścia rodzinnego oraz chroniącej przed zarazą. Kaplica stała się miejscem częstych pielgrzymek wiernych z Kłodzka (pierwsza ruszyła w 1628 r.). W miejscu drewnianej kaplicy w latach 1731-1732 zbudowano kamienny kościółek. Obok niego powstała pokutna kaplica św. Magdaleny. Tak powstał kompleks pielgrzymkowy, w którym przedstawiciele lokalnej arystokracji dość chętnie zawierali związki małżeńskie. Prawdopodobnie właśnie tutaj odbywały się śluby zamieszkałych w Szalejowie członków rodu von Münchhausen. Oprócz tego w miejscowości znajduje się pochodząca z 1819 r. kuźnia, w której jeszcze do niedawna miejscowy kowal świadczył swoje usługi. Oczywiście kowalskie. Nie mówię o wyrywaniu zębów. Lotnisko Wspominałem Wam o lotnisku. Było ulokowane na granicy gmin: Szalejów Dolny i Kłodzko, zajmując areał o pow. ok. 4 km kw. Powstało w 1937 r., mając na celu działania przeciwko Czechosłowacji. Wtedy było lotniskiem trawiastym o nazwie "Komturhof". Jako lotnisko polowe posiadało jeden pas startowy, pole do kołowania i płytę postojową. Z czasem stanęły tam: hangary, warsztaty naprawcze, magazyn i stanowiska dział przeciwlotniczych kal. 20 mm. Baraki mieszkalne wartowników rozmieszczono po wsch. stronie wsi. W zboczu pobliskiego wzgórza wydrążono dwa tunele, które służyły jako ukrycia przeciwlotnicze. W pałacu w Szalejowie Dolnym zakwaterowano komendanturę lotnictwa. Właściciele musieli udostępnić na ten cel część pomieszczeń. W pałacowym folwarku ulokowano wojskową kuchnię i kasyno. Obsługa lotniska (blisko 300 żołnierzy) mieszkała w prywatnych domach i gospodarstwach na terenie Szalejowa Dolnego. Podczas wojny ten oddział został tylko raz zluzowany i zastąpiony innym. Wiadomo, że na lotnisku stacjonowały: Focke Wulfy FW-109 Würger, Messerschmitty Me-109Bf oraz Focke Wulfy FW-189 Uhu, których wyposażenie stanowiły: aparat fotograficzny i kamera filmowa. Dokonywano lotów zwiadowczych, a zdjęcia wywoływano na miejscu. Później, kiedy linia frontu przesunęła się daleko na wschód, lotnisko straciło na znaczeniu. Sytuacja uległa zmianie w 1944 r., kiedy Rosjanie stanęli na linii Wisły. Wówczas ponownie przystąpiono do lotów zwiadowczych. Gdy w styczniu 1945 r. front dotarł do Górnego i Dolnego Śląska, lotnisko zyskało na znaczeniu. Było położone blisko Wrocławia, który w poł. lutego1945 r. znalazł się w ostatecznym uścisku sowieckich wojsk. Każdego dnia z lotniska kilka razy startował samolot rozpoznawczo-łącznikowy Fieseler "Storch", transportując dwóch rannych, których natychmiast odstawiano do szpitala w Kłodzku. Właśnie taka maszyna, ostrzelana podczas misji nad Wrocławiem przez sowieckie działa przeciwlotnicze, spadła na pasie startowym lotniska, głęboko wbijając się w ziemię. Lotnisko Komturhof nigdy nie zostało zaatakowane z powietrza. Dzięki temu na Szalejów Dolny nie spadły żadne bomby. Do kapitulacji znajdowało się w rękach Niemców. Jego obsługa ewakuowała się w mniejszych samolotach lub pieszo, kierując się na Kudowę-Zdrój i obszar Czech, zapewne w kierunku oddziałów amerykańskich. Na lotnisku pozostała jedynie uszkodzony Junkers Ju-52, który z czasem okoliczna ludność rozebrała na części. 9.05.1945 r. lotnisko zostało zajęte przez Rosjan, którzy ulokowali się w pałacu von Münchausenów. Prawdopodobnie nie byli zbytnio zainteresowani infrastrukturą lotniska. Grób włoskiego lotnika Zwiedzając cmentarz w Szalejowie Dolnym, natkniecie się na nietypowy pochówek. Nagrobkowy medalion przedstawia zdjęcie pilota, stojącego obok samolotu, o egzotycznym imieniu i nazwisku - Orlando Ciciaro (taka wersja nazwiska pojawia się w artykułach, natomiast na jego nagrobku brzmi ono Chittaro). Był młodym pilotem Luftwaffe, posiadającym włoskie korzenie. Urodził się 11.05.1925 r. w Babenhausen. Ukończył kurs pilotażu w miejscowości Fürstenfeldbrück k. Monachium. Początkowo skierowano go do służby w jednostce bliskiego rozpoznania 2/NAGr. 2, stacjonującej na lotnisku niedaleko Nysy. Później trafił do Szalejowa. 24.03.1945 r. zasiadł za sterami Me-109Bf G-6 "Gustaw" o numerze bocznym 19996. Maszyna dopiero co opuściła miejscowy warsztat naprawczy. Kiedy Orlando wzbił się w powietrze, nie uleciał daleko. Urwał mu się w ręku drążek sterowniczy. Stało się to w okolicach Karłowa. Samolot spadł w lesie, głęboko wbijając się w ziemię. Być może był to nieszczęśliwy wypadek, a może efekt akcji sabotażowej. Miejsce upadku samolotu było znane tylko miejscowym. Trzy dni później młody pilot został pochowany na cmentarzu w Szalejowie Dolnym. W 2003 r. przeprowadzono akcję poszukiwania wraku samolotu. Badaniami terenowymi kierował Ryszard Wójcik. Na głębokości 4 m odnaleziono szczątki maszyny. W 2010 r. w Niemczech ukazał się w prasie nekrolog Marii Walter, która w 1912 r. urodziła się w Szalejowie Dolnym. Do rodziny zmarłej odezwała się Silvia Tradessus - siostra Orlando. Z informacji uzyskanych z niemieckiego instytutu badającego wypadki lotnicze wiedziała o tragicznej śmierci brata. Luftwaffe zanotowało, że był to wypadek podczas oblatywania samolotu. Udało się również nawiązać kontakt z Helmutem Goebelem, który podczas wojny służył na szalejowskim lotnisku. Od niego uzyskała informację, że na krótko przed wypadkiem Orlando na szalejowskim lotnisku rozbiły się dwa inne samoloty: Focke-Wulf FW 189A i Messerschmitt Me-109Bf, jednakże ich pilotom udało się przeżyć. Pałac Münchhausenów w Żelaźnie i nie tylko... Wspomniałem Wam o dwóch innych pałacach, które również były własnością rodu von Münchhausen. Jednym z nich jest pałac w Żelaźnie niedaleko Kłodzka. Problem polega na tym, że w tej samej miejscowości znajdują się dwa pałace, co często wprowadza w błąd poszukujących śladów przeszłości. Jak do tego doliczycie średniowieczną wieżę mieszkalną w Żelaźnie, no to mamy już prawdziwy problem. Ale po kolei. Zacznę od pałacu, który nie należał do Münchhausenów. Był za to związany z moim rodzinnym miastem, Bytomiem. Został wybudowany pod koniec XVIII w. w stylu barokowym, w miejscu wcześniejszego założenia dworskiego, które spłonęło podczas wojny trzydziestoletniej (1618-1648). W 1788 r. z rąk kłodzkich jezuitów wykupił go radca Johann Karl Pelcke, który zapewne rozpoczął budowę pałacu. Kolejnym jego właścicielem, w 1799 r., został Franz Arbogast Hoffmann, królewski radca, który dokończył budowę. Gdy zmarł, wdowa po nim poślubiła płk. Alberta von Bibersteina, od 1808 r. nowego właściciela Żelazna. W 1835 r. pałac został zakupiony przez Hermanna Dietricha Lindeheima, bogatego śląskiego przedsiębiorcę. Po jego śmierci synowie sprzedali majątek Hugonowi von Löbbecke. Z jego inicjatywy w latach 1869-1871 pałac został przebudowany wg projektu wrocławskiego architekta Carla Schmidta. W 1883 i 1905 r. na zlecenie Siegfrieda von Löbbecke dokonano kolejnych zmian architektonicznych, dostawiając do pałacu jedno skrzydło. Obecnie ma charakter klasycystyczny. Jest murowaną, piętrową, dwuskrzydłową budowlą z charakterystyczną cylindryczną wieżą w jednym z narożników, otoczoną pokaźnych rozmiarów parkiem. Miejsce jest nieco oddalone od głównej drogi prowadzącej w stronę Kłodzka, ale dzięki temu jest ciche i atrakcyjne. Po wojnie pałac w Żelaźnie był wykorzystany jako składnica muzealna. Pewnie z tego okresu pamięta wiele tajemnic. Później zamieniono go w dom wczasowy huty "Bobrek" w Bytomiu. W latach 1970-1974 obiekt przeszedł gruntowny remont. W 1994 r. nowym właścicielem pałacu została Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa SA w Katowicach. Tak było do grudnia 2012 r. Od tego momentu pałac w Żelaźnie znalazł się w rękach grupy "Tanzanit", która przekształciła go w obiekt hotelowy. Przeprowadzono generalny remont. Pałac dostał kolejną szansę, aby przetrwać. Obecnie funkcjonuje w nim ekskluzywny hotel, a także miejsce do organizacji szkoleń, konferencji, seminariów, spotkań biznesowych, wystaw, koncertów oraz wszelkiego rodzaju imprez okolicznościowych. Pałac von Münchhausenów leży w innym miejscu. Pochodzi z XIX w. i ma charakter eklektyczny. Jego architektem również był C. Schmidt. Powstał w XIX w., gdy część Żelazna należała do Ernsta von Münchhausen zu Grainburg am der Donau. Było to tzw. Żelazno Górne (niem. Ober-Eisersdorf), w którym wówczas znajdowały się 74 budynki. W 1905 r. jego właścicielkami były hrabina Sophie Finck von Finckenstein, baronowa Hertha von Münchhausen oraz Martha von Roeder. W 1921 r. majątek należał do hr. Heinricha Finck von Finckenstein3 i Marthy von Roeder. Pałac jest murowany i dwupiętrowy, o rzucie zbliżonym do litery L. Na przełomie XIX i XX w. został przebudowany (kolejna przebudowa miała ponoć miejsce w 2 poł. XX w.). Posiada narożną, ośmioboczną wieżę nakrytą stożkowym hełmem. Na wieży widnieją kartusze herbowe. Podobno na początku lat 90. znalazł się w rękach PCK. Planowano urządzić w nim ośrodek Monaru, co spotkało się z ostrymi protestami społecznymi. Postanowiono więc, że będzie miejscem, gdzie spędzać będą wakacje dzieci z najuboższych rodzin, a także ośrodkiem prowadzenia kursów dla osób po terapiach. Obecnie jest w rękach prywatnych i nie ma do niego dostępu. Daleko mu do czasów swojej świetności. Skoro zacząłem, to dokończę. Będąc w Żelaźnie nie zapomnijcie odwiedzić jeszcze jednego miejsca. Właściwie nie będzie to trudne, bo rzuca się w oczy. To pochodząca z XV w. czterokondygnacyjna, wtórnie otynkowana, kamienna wieża mieszkalna, wybudowana na planie prostokąta. Właściwie nie wiadomo, czy pierwotnie była strażnicą, wieżą mieszkalną czy budynkiem gospodarczym. Na pocz. XVIII w. (1727) na pewno nadano jej charakter mieszkalny. Obecnie jest własnością prywatnych inwestorów z Wrocławia, którzy dokonują jej remontu. Nie można jej zwiedzać. Dariusz Pietrucha PS. Dobrze by było, gdyby w pałacu w Szalejowie Dolnym zaakcentowano w jakiś sposób postać barona-fantasty. Okolica wspaniała, miejsce historyczne, a nazwa Szalejów, szalona jak sam baron. Jak uważacie? Przypisy: [1] Na uwagę zasługuje nadawanie synom imienia Hilmar, które jest szwedzkiego pochodzenia. W genealogii rodu owe imię zaczyna się dość często pojawiać w XVI w., co ponoć związane jest z zajęciem Inflant przez Szwedów (Münchhausenowie mieli tam swoje posiadłości). 2 Jej rodzicami byli baron Max von Johnston und Kroegeborn, ur. w Trzeboszowicach w obecnym powiecie nyskim, a matką Elisabeth von Hauteville-Jacquemin, ur. we Wrocławiu. Oboje rodzice zmarli w Ratnie Dolnym. 3 Jego drugą żoną była baronowa Sofie von Münchhausen, ur. w Szalejowie Dolnym. Literatura: 1. H. Grzybowski, "Lotnisko w Szalejowie Dolnym/Książówce", wyd. internetowe [w:] "Ziemia Kłodzka" nr 233/XII 2013 - na podstawie H. Goebel, współpr. G. Olbricht, M. Wamhoff, R. Lux, T. von Münchhausen, W. Exner, A. Babel. Rozdział: "Der Feldflugplatz", [w:] "Heimatbuch der Gemeinde Niederschwedeldorf in der Grafschaft Glatz/Schlesien", J. Brinkmann, W. Patzelt, Georgsmarienhütte-Oldenburg 2001, s. 356-357 Dariusz Pietrucha