Opisując kulisy szczytu gazeta twierdzi, że niemiecka delegacja była bardzo zaskoczona tym, jak mocno przeciwnicy objęcia Ukrainy i Gruzji Planem Działań na rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP), zostali zaatakowani przez kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Według "Sueddeutsche Zeitung" kanclerz Angela Merkel została otoczona przez grupę szefów państw i rządów, i wręcz "fizycznie" naciskana, by zmieniła zdanie w sprawie Ukrainy i Gruzji. "Widoczny w tym tłoku był, oprócz polskiego prezydenta , także prezydent Litwy Valdas Adamkus" - pisze "SZ". Jednak szczególnie napięty miał być przebieg kolacji ministrów spraw zagranicznych w środę wieczorem. Ton dyskusji nadała sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, ostro krytykując stanowiska Francji i Niemiec w sprawie aspiracji Kijowa i Tbilisi. Do krytyki przyłączyła się większość krajów wschodnioeuropejskich. "Tylko polski minister spraw zagranicznych wyszedł, jak poinformowano, poza ramy tego, co w takim gronie powinno być dopuszczalne. Miał on otwarcie grozić francuskiemu ministrowi Bernardowi Kouchnerowi oraz jego niemieckiemu koledze Frankowi-Walterowi Steinmeierowi" - twierdzi dziennik. "Jeśli Paryż i Berlin utrudnią albo pokrzyżują realizację strategicznych interesów Polski na Ukrainie (w tym przyjęcie tego kraju do NATO i UE), będzie to miało swoje konsekwencje. Polska ma długą pamięć" - przytacza "SZ" słowa, które miał wypowiedzieć polski minister. Według dziennika, jeszcze przed szczytem nie tylko ministrowie, ale również wysocy rangą dyplomaci 10 krajów zachodnioeuropejskich, które sprzeciwiały się objęciu Ukrainy i Gruzji MAP, zostali poddani telefonicznej ofensywie. Rozmowy nierzadko miały ostry przebieg - pisze "SZ". W innym artykule "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że spór w Bukareszcie położy się cieniem na wizycie Steinmeiera w Polsce w niedzielę i poniedziałek.