Zdaniem pięciu członków Rady Nadzorczej TVP ich uchwały są skuteczne i mają moc prawną, z czym zgadza się też Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Innego zdania jest Ministerstwo Skarbu, Piotr Farfał i czterech członków rady nadzorczej. - Tylko niezawisły sąd może rozstrzygnąć obecny spór - oceniła szefowa sejmowej komisji kultury i środków przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). Dodała, że sytuacja ta pokazuje, że "obecny układ w mediach publicznych powinien jak najszybciej wylecieć w powietrze". Jej zdaniem, może do tego doprowadzić decyzja prezydenta, który zastanawia się, czy podpisać ustawę medialną. - Pan prezydent chyba analizuje sytuację. Powinien ustawę podpisać"- zaznaczyła. Śledzińska-Katarasińska podkreśliła, że do chaosu w TVP doprowadziła KRRiT, która nie powołała, zgodnie z terminem, nowej rady nadzorczej. - Wydaje mi się, że decyzja Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy jest obowiązująca. Obecna rada nadzorcza ma sztucznie przedłużaną kadencję. Krajowa Rada powinna do 30 czerwca wybrać nowe rady nadzorcze, żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji, a doprowadziła - oceniła. Jej zdaniem, decyzje pięciu członków Rady Nadzorczej TVP nie są legalne, ponieważ zamknięcie Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy definitywnie kończy jej kadencję. Innego zdania jest przedstawiciel rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Jeżeli Rada została odwołana to, zgodnie z prawem może jeszcze dzisiaj pracować i podejmować decyzje. PO zależy na tym żeby Piotr Farfał nadal był prezesem TVP. Temu służą decyzje Grada - ocenił Błaszczak. Z kolei wiceprzewodniczący sejmowej komisji kultury i środków przekazu Jerzy Wenderlich (Lewica) zaznaczył, po raz pierwszy z całym przekonaniem może powiedzieć o sytuacji w telewizji publicznej: "wiem, że nic nie wiem". - Mnie nie stać na to, żeby to racjonalnie ocenić - dodał. Zdaniem Wenderlicha, członkowie Rady Nadzorczej TVP, zarządu, a także KRRiT nie wiedzą, kto jest kim w tej chwili w telewizji publicznej, "kto rządzi, a kto przestał rządzić". - Gdyby zapytać samych członków rady nadzorczej lub zarządu TVP, czy oni wiedzą, kim są, to przypuszczam, że oni też już mają rozdwojenie jaźni i nie potrafią tego ogarnąć. Wkrótce wydawać im się zacznie, że są Napoleonami, Bruce'ami Lee, czy jakimiś innymi postaciami - ironizował. - Myślę że najtrudniejszą sytuację mają w tej chwili pracownicy techniczni w telewizji publicznej, bo nie nie bardzo wiedzą, które biurko z jakiego gabinetu wynosić, a które przynosić; które pieczątki są ważne dziś, a które ważne będą jutro - dodał Wenderlich. Ocenił ponadto, że minister skarbu Aleksander Grad, "podejmuje niezdarne decyzje". Jego zdaniem, decyzje ministra Grada "pachną realizowaniem jakiegoś interesu politycznego". Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek nie chciał komentować sytuacji w mediach publicznych. - Po ostatnim numerze z przyjmowaniem ustawy medialnej, wykręconym przez premiera Donalda Tuska, a w ślad za nim przez Platformę Obywatelską, szkoda mi już nerwów i czasu, by zabierać głos na temat polskiej telewizji - powiedział. Jednocześnie zaznaczył, że ma wrażenie, iż "chyba jest coś z prawdy w tym, co się mówi między wierszami, a nie mówi się wprost, że premier już dawno postawił krzyżyk na telewizji publicznej". Minister skarbu zamknął w piątek o godz. 10.30 Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy TVP, kończąc tym samym kadencję Rady Nadzorczej spółki. Pięciu członków rady nie uznało jednak decyzji ministra, bo - jak podkreślają - walne nie mogło zostać nagle zamknięte, skoro 30 czerwca ogłoszono w nim 30-dniową przerwę. W piątek część Rady Nadzorczej zdecydowała, że Sławomir Siwek będzie pełnił obowiązki prezesa TVP, Marcin Bochenek będzie członkiem zarządu, a dotychczasowy p.o. prezes telewizji Piotr Farfał zostanie zawieszony. Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak uważa, że błyskawiczna decyzja ministra skarbu o zamknięciu walnego zgromadzenia akcjonariuszy była "skutkiem rujnującego dla TVP raportu o stanie jej finansów, zarządzania finansami, nieprawidłowościach". Nowak - jak mówił w piątek w TVN24 - uważa, że minister skarbu miał do tego prawo "jako 100-procentowy właściciel telewizji publicznej". - Na tym kończy się władztwo ministra skarbu, już więcej nie może - dodał. Jak podkreślił, szef resortu skarbu "zapewne działał w uzgodnieniu ze swoimi prawnikami, na podstawie analiz prawnych". - Jeśli zamknął walne zgromadzenie, to na logikę nawet biorąc, nic nie może się wydarzyć po walnym zgromadzeniu. Ta rada przestała istnieć - ocenił Nowak.