NIK nie zostawia suchej nitki na pięciu ostatnich ministrach spraw wewnętrznych. Zdaniem kontrolerów, żaden z nich nie kontynuował pracy poprzedników w tym zakresie i wprowadzał swoje własne pomysły - dodatkowo ich do końca nie realizując. Marnowano w ten sposób pieniądze. Co ciekawe, system alarmowy 112 to jeden z nielicznych projektów, na który są pieniądze - aż 600 milionów złotych - więc faktu, że przez pięć lat nie udało się go wprowadzić, nie da się wytłumaczyć brakiem funduszy. NIK alarmuje w raporcie, że najprawdopodobniej nie uda nam się uporać z tym problemem przed Euro 2012, a to narazi nas na spore kłopoty wizerunkowe. Co więcej, już wkrótce możemy też zacząć płacić kary Unii Europejskiej za to, że nie udało się systemu wprowadzić. System w tej chwili jest prowizoryczny - niedokładny. Kontrolerzy podają przykłady. Powinno być tak, że osoba, która dzwoni z konkretnego miejsca, prosząc o natychmiastową pomoc, jest od razu przez system lokalizowana z dokładnością do kilku metrów. W rzeczywistości operatorzy lokalizują dzwoniącego nawet 40-50 kilometrów od miejsca, gdzie się rzeczywiście znajduje. Co więcej, u kilku operatorów sieci komórkowych w ogóle nie można się dodzwonić na 112. Jedynymi osobami, które NIK pochwalił, są komendanci policji i straży, którzy muszą się napracować, by system w ogóle działał.