Sąd Apelacyjny nie rozpatrzył zażalenia na wczorajsze orzeczenie głoszące, że nie ma przesłanek, by kończącego dziś odbywanie 25-letniego wyroku Mariusza T. skierować do dalszej izolacji. Do sądu nie wpłynęły bowiem akta z zażaleniem dyrektora zakładu karnego w Rzeszowie. Jeśli akta dotrą jeszcze dziś, to orzeczenie w tej sprawie poznamy prawdopodobnie w piątek lub poniedziałek. Odbędzie się to podczas niejawnego posiedzenia.Rzeszowska prokuratura uznała zaś, że nie ma podstaw do przedstawienia T. nowych zarzutów. Nie wszczęto też śledztwa w sprawie zdjęć i rysunków, które znaleziono w jego celi. Zdaniem prokuratorów, zabezpieczone zdjęcia i rysunki nie przedstawiają treści pornografii dziecięcej w rozumieniu przepisów kodeksu karnego. Rzecznik prasowy prokuratury Andrzej Mucha poinformował, że nie ma na razie podstaw do wszczęcia śledztwa ani do przedstawienia zarzutów. To oznacza, że na pewno nie będzie też wniosku o areszt i Mariusz T. może wyjść na wolność. Prokuratura nie podjęła decyzji Prokuratura nie podjęła jednak także decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa, bowiem zainteresowały ją dwa wątki. Chodzi o ustalenie wszystkich okoliczności, związanych z posiadaniem przez więźnia wspomnianych materiałów, czyli skąd one pochodzą i jak znalazły się w celi. Dyrektor zakładu karnego na rzeszowskim Załężu zeznał, że część z nich była znana służbie więziennej jeszcze w roku 2012. Drugi wątek dotyczy zabezpieczenia i ujawnienia tych materiałów przez zakład karny - czy odbyło się to w sposób prawidłowy. Badany jest między innymi wątek ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy służby więziennej. Jak informuje prokurator Andrzej Mucha, prokuratura okręgowa prowadzi w tej sprawie postępowanie sprawdzające. Formalnie ma na zbadanie całego wniosku 30 dni. Na dziś prokuratura nie planuje żadnych czynności z udziałem Mariusza T. Pełnomocnik Mariusza T.: Nie ma podstaw, by trzymać go w więzieniu Pełnomocnik T. Marcin Lewandowski powiedział, że jego klient zakończył odbywanie kary i powinien już być na wolności. Zdaniem adwokata to, że T. jest jeszcze w więzieniu, wynika z faktu, że dyrekcja zakładu karnego czekała na decyzję Sądu Apelacyjnego w sprawie jego ewentualnej dalszej izolacji. - Przypominam, że w dniu wczorajszym został on całkowicie rozliczony i ze służbą więzienną i z magazynami, i w tym momencie nie istnieją inne problemy jak zdjęcie ubrania, zmiana i wyjście - powiedział mecenas Lewandowski. Pełnomocnik, który dziś odwiedził swojego klienta poinformował, że T. powiedział mu, iż rzekoma pornografia, którą miał posiadać w celi, to zdjęcia jego i jego mamy z wyjazdu wakacyjnego oraz jego zdjęcia z kolonii. Adwokat zasugerował, że zdjęcia nie należały do jego klienta. Podkreślił, że sprawę powinna zbadać prokuratura. Mecenas Lewandowski dodał, że ma sporo zastrzeżeń do pracy zakładu karnego w Rzeszowie. W zakładzie powołano komisję, która zbada okoliczności znalezienia zdjęć w celi T. Kapitan Jarosław Wójtowicz z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie mówi, że chodzi o zweryfikowanie informacji z ostatnich dni - o znalezieniu podejrzanych materiałów w celi skazanego. Komisja przyjrzy się monitoringowi i działaniom podejmowanym wobec osadzonego. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Karnista, profesor Piotr Kruszyński, był zdziwiony znalezieniem w celi materiałów mających obciążać T. "Jest to rzecz dla mnie niezwykle dziwna, że w tak pilnie strzeżonej celi nagle coś się znajduje, ale może coś prokuratura ujawni" - powiedział profesor Kruszyński Informacyjnej Agencji Radiowej. Minister sprawiedliwości Marek Biernacki uznał za absurdalne spekulacje o ewentualnym podrzuceniu pornograficznych materiałów do celi więźnia. Część mediów sugeruje, że były to działania ministerstwa, mające dopomóc w przetrzymaniu T. za kratkami. Szef resortu sprawiedliwości podkreślił, że obecnie trzeba czekać na działania prokuratora, który ustali przebieg wydarzeń. Dodał, że prokuratura dysponuje odpowiednim nagraniem wideo. Bodnar: Istnieje niezrozumiała presja polityczna Wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar uważa, że wokół T. "istnieje niezrozumiała presja polityczna". Prawnik od wielu tygodni ostrzega, że "szukanie na siłę" dowodów przeciwko T. nie przyniesie zamierzonych efektów. Zdaniem Bodnara, isnieje poważna presja na ministra sprawiedliwości, aby za wszelką cenę nie dopuścić do wyjścia T. na wolność. Mogłoby to bowiem zostać odczytane jako porażka twórców ustawy i partia rządząca zostałaby za to skrytykowana przez opozycję. "Nie może tak być, żeby władze państwa urządzały tego typu serial sensacyjny" - powiedział wiceprezes Fundacji Praw Człowieka. Dodał, że na podstawie ustawy o szczególnie niebezpiecznych przestępcach T. powinien dziś opuścić więzienie. "Jeżeli żyjemy w demokratycznym państwie prawnym, to dzisiaj kończy się kara pozbawienia wolności Mariusza T. Nie ma i nie widzę żadnej innej podstawy prawnej, która pozwalałaby na dalsze pozbawienie go wolności" - powiedział Adam Bodnar. Prawnik, który był wczoraj na zamkniętym posiedzeniu sądu w sprawie T., powiedział, że zdaje on sobie sprawę, iż grozi mu dalsze pozbawienie wolności. "On wie, na czym polega postępowanie, i stara się w jakimś tam zakresie współpracować ze swoim pełnomocnikiem" - stwierdził. Dodał, że T. już wcześniej kontaktował się z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Wysłał do niej list, w którym prosił o "przyjrzenie się" jego sprawie i sytuacji, w jakiej się znalazł. Mariusz T. został w 1989 roku skazany na karę śmierci za zabójstwo czterech chłopców. Po amnestii zamieniono ją na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok upływa dzisiaj. Dyrektor więzienia w Rzeszowie złożył do sądu wniosek o uznanie T. za osobę z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Oznaczałoby to osadzenie go w specjalnym ośrodku w Gostyninie. Wczoraj rzeszowski sąd odroczył jednak tę sprawę do 3 marca.