- Ja nie pozwoliłbym na to mojemu 17-letniemu synowi - grzmi oburzony generał Roman Polko, wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Gdyby tego dnia trafił na swojej drodze na żandarmów, ci natychmiast zarekwirowaliby mu uniform i puścili syna szefa rządu... w samych skarpetkach. Młody Tusk pojawił się w tropikalnym mundurze polowym naszej armii pod domem rodziców w Sopocie. Spokojnie wsiadł do samochodu i odjechał w stronę Kartuz (miejscowość na Kaszubach). Tam w jednym z miejscowych lasów, wraz z grupą swoich przyjaciół, chłopak biegał z pseudokarabinem i uczestniczył w grze o nazwie Air Soft Gun. Polega ona na strzelaniu do przeciwnika plastikowymi kulkami... "Kiedy ujrzeliśmy Michała w mundurze polskiego żołnierza, przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Identyczny uniform przywiózł przecież z Iraku jego ojciec, premier Donald Tusk" - pisze "Super Express". Michał zaprzecza, że jest to mundur ojca. - Kupiłem go około roku temu przez Internet. Kosztował mnie jakieś 500 zł - wyjaśnia w rozmowie z "SE". Wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, generał Roman Polko, nie ma jednak co do pochodzenia munduru żadnych wątpliwości. - To oryginalny mundur naszej armii w pustynnym kamuflażu. Identyczne noszą nasi żołnierze w Iraku i Afganistanie. Nawet buty są takie same - tłumaczy dziennikarzowi "SE". Szef zarządu prewencji Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej, płk Jerzy Żygadło, wyjaśnia, że wzory umundurowania wojskowego są zastrzeżone. - Osoby cywilne nie mogą nosić oryginalnego umundurowania. Żandarmeria, tak samo jak policja, w takich przypadkach ma prawo je rekwirować. Nawet żołnierzom nie wolno nosić umundurowania polowego poza jednostką czy poligonem - mówi "Super Expressowi" Żygadło. Ciekawe, co na to premier, który - jak sam przyznał Michał - nic nie wie o zamiłowaniu syna do strzelania plastikowymi kulkami w mundurze polskiego żołnierza, zastanawia się "SE".