Wyrok w sprawie został wydany w poniedziałek. W czasie rozprawy zaprezentowano nagranie telewizyjne, przedstawiające fragment wystąpienia Schetyny z 13 października 2018 r. na konwencji samorządowej Koalicji Obywatelskiej w Poznaniu. "Musimy wygrać te wybory. Zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę" - mówił wówczas Schetyna. Torunianin wskazał, że słowa Schetyny dotykają zwolenników i korzystających z programów socjalnych rządu, jak jego 10-letni syn otrzymujący świadczenie z programu 500 plus. Domagał się przeprosin i odszkodowania. Schetyna na sali sądowej tłumaczył, że powód nie zna kontekstu wystąpienia i konwencji, dlatego opacznie uważa, że ta wypowiedź dotyczy jego jako zwolennika PiS. "Ta wypowiedź dotyczyła PiS w spółkach Skarbu Państwa, tego wszystkiego co miało miejsce po wyborach parlamentarnych. Dotyczyło ogromnego awansu setek działaczy i radnych PiS do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa. Byli to ludzie w większości w całości z politycznego nadania, w większości bez profesjonalnych kwalifikacji, żeby te funkcje spełniać" - podkreślił lider PO. Sąd oddalił pozew. "Sympatia do partii politycznej nie jest dobrem osobistym, które by podlegało ochronie, bo dobrem osobistym są te wartości, które dotyczą indywidualnie każdej osoby, a więc może to być cześć, godność, zdrowie, wolność. Tu nie mamy do czynienia z takimi pojęciami, dlatego w ogóle nie ma mowy o naruszeniu dobra osobistego. (...) Żeby można mówić o naruszeniu dóbr osobistych, powód musiałby wykazać, że wypowiedź dotyczyła po prostu jego z imienia i nazwiska. To musi być do tego stopnia skonkretyzowane" - uzasadnił wyrok sędzia Andrzej Westphal. Schetyna nie był obecny na ogłoszeniu orzeczenia. Wyrok nie jest prawomocny, powodowi przysługuje prawo odwołania do wyższej instancji.