Najliczniejsze manifestacje - m.in. w Szczecinie, Łodzi i Katowicach - zgromadziły po około 200 osób. Pod bramą niedziałającej już Stoczni Szczecin zebrali się działacze, głównie SLD i mniejszych partii lewicowych. Napieralski powiedział w swym wystąpieniu, że premier Donald Tusk "nie jest wiarygodnym szefem rządu i nie można ufać jego słowom". Jego zdaniem, "niedziałające dźwigi i zamknięte bramy stoczni to symbol niespełnionych obietnic premiera". - Dwa lata temu Tusk obiecywał stoczniowcom ze Szczecina i Gdyni, że będzie dobrze, zakłady będą pracować i zatrudniać ludzi. Wszystko to okazało się szopką i cyrkiem przedwyborczym, pomysłem na kampanię do Parlamentu Europejskiego - podkreślił lider SLD. Szef Sojuszu powiedział, że premier nie spełnił również obietnicy, że znajdzie pomoc dla najbardziej potrzebujących. Mówił również o braku pracy dla młodych ludzi. - Rząd czeka ze spokojem, aż otworzą się kolejne rynki pracy za granicą. I znów młodzi ludzie będą musieli wyjechać za chlebem za granicę do pracy, zostawić rodziny i najbliższych. Czy to ma być odpowiedź? - pytał Napieralski. Na zakończenie przedstawiciele władz organizacji lewicowych złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą ofiary wystąpień robotniczych z grudnia 1970 r. Wiec pierwszomajowy odbył się też przed warszawską siedzibą OPZZ. Szef związku Jan Guz podkreślił, że tego dnia związki chcą wspólnie zamanifestować i przypomnieć rządzącym o podstawowych prawach pracowniczych. Jego zdaniem w Polsce brakuje dialogu społecznego. - Trwają prace nad przyszłorocznym budżetem, bez dialogu i porozumienia. To jest najlepszy moment, żeby ten budżet skonsultować ze społeczeństwem. Jeśli oni dziś nie chcą rozmawiać, to coś ukrywają. Przyjaciele, pieprzyć ten budżet, te słupki i te deklaracje, i tak one nie mają większego znaczenia. Chcemy chleba i pracy - powiedział szef OPZZ. Przed wiecem przedstawiciele organizacji i partii lewicowych złożyli kwiaty m.in. pod Bramą Straceń Cytadeli Warszawskiej. Co roku upamiętnia się w ten sposób bojowników o wolność Polski, więzionych w murach Cytadeli w latach 1834-1918. Lewica manifestowała też m.in. w Koninie, Płocku, Lublinie i Katowicach. W Lublinie działacze SLD apelowali o większe zaangażowanie państwa w tworzenie nowych miejsc pracy i poprawę sytuacji emerytów i rencistów. W Katowicach uroczystości zdominowały krytyka rządu i przemówienia antyestablishmentowe. W Kielcach tamtejsi przedstawiciele i zwolennicy lewicy przemaszerowali w pochodzie przez miasto, z kolei sympatycy prawicy modlili się o pomyślność dla świata pracy na mszy świętej w kościele pw. św. Józefa Robotnika. Zarząd Regionu Świętokrzyskiego NSZZ "S" w posłaniu z okazji Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy złożył hołd Janowi Pawłowi II oraz wyraził wdzięczność za jego pontyfikat. W Łodzi kilkudziesięciu młodych ludzi, m.in. z Zielonych 2004 i Łódzkiego Klubu Krytyki Politycznej, przeszło w "Marszu Niezadowolenia" główną ulica miasta - Piotrkowską. W ten sposób protestowali m.in. przeciwko wysokim cenom żywności, bezrobociu oraz zatrudnianiu pracowników na podstawie umów zlecenie czy o dzieło. Święto Pracy, obchodzone od ponad wieku w wielu krajach świata, upamiętnia strajk robotników w Chicago 1 maja 1886 r., który został brutalnie stłumiony przez policję; od kul zginęło wielu demonstrantów. Geneza święta jest związana przede wszystkim z walką o ośmiogodzinny dzień pracy i godziwe warunki pracy i płacy. Święto wprowadziła w 1889 r. na kongresie w Paryżu II Międzynarodówka Socjalistyczna, wyznaczając na dzień obchodów właśnie rocznicę zajść w Chicago. Rodzący się wówczas ruch związkowy bez względu na różnicę nurtów ideowych przyjął ten dzień za swoje święto. Jego pierwsze obchody w wielu krajach, w tym również na terenie Polski, odbyły się w 1890 r. Z zasady tej wyłamały się USA, gdzie Labour Day obchodzony jest w pierwszy poniedziałek września. Obecnie w wielu krajach 1 maja jest po prostu dniem wolnym od pracy i okazją do wyjazdu za miasto. W Kościele rzymskokatolickim dzień 1 maja jest obchodzony jako święto Józefa Robotnika, patrona ludzi pracujących.