Bezpośrednio po wypadku do świdnickiego szpitala trafiły 34 osoby, w tym trójka dzieci w ciężkim stanie. 14-letniego chłopca z obrażeniami czaszki śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował do wrocławskiego szpitala. Dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego "Latawiec" w Świdnicy Jacek Domejko powiedział, że nie ma zagrożenia dla życia pacjentów, choć jeden chłopiec jest w poważnym stanie i przeszedł operację brzucha. - W szpitalu nadal przebywa 19 osób, które będą na obserwacji. Niektóre z nich na dniach opuszczą szpital - mówił Domejko. Operacjom poddani zostali również dwaj opiekunowie, którzy doznali urazów kończyn. Zabieg czeka jeszcze jednego nastolatka, który ma złamaną szczękę. Pozostali pacjenci po opatrzeniu ran zostali zabrani przez rodziców do domu. Prokuratura rejonowa w Świdnicy (Dolnośląskie) wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której obrażenia ciała doznało wiele osób. Za tego typu przestępstwo grozi do 8 lat więzienia. Jak poinformował szef tej prokuratury Marek Rusin, przeprowadzono już oględziny miejsca wypadku, zabezpieczono autokar oraz przesłuchano niektórych świadków. - Kierowcy autobusu obecnie nie możemy przesłuchać, bowiem ma złamany obojczyk i musi pozostać w szpitalu. Jak tylko pozwolą na to lekarze lub mężczyzna wyjdzie ze szpitala - zostanie przesłuchany - powiedział Rusin. 60-letni mężczyzna jest kierowcą od 18. roku życia i dobrze znał Świdnicę oraz jej okolice. Na razie nie wiadomo dlaczego próbował wjechać pod wiadukt, pod którym nie mógł zmieścić się tak wysokim autokarem. Uczestnicy wypadku zostali objęci opieką psychologiczną. - W szpitalu do dyspozycji pacjentów są psycholodzy. Pięciu dojechało z Wrocławia i pomagają pacjentom - dodał dyrektor Domejko. O pomoc psychologiczną dla wszystkich poszkodowanych wójt gminy Świdnica Teresa Mazurek poprosiła wojewodę dolnośląskiego. W rozmowie z PAP wojewoda Rafał Jurkowlaniec zapewnił, że wszystkie osoby poszkodowane w wypadku oraz ich rodziny otrzymają wsparcie psychologiczne. - Od samego początku byli na miejscu psycholodzy, którzy pomagali poszkodowanym. Jeśli będzie taka potrzeba do Świdnicy pojedzie więcej psychologów, którzy będą pomagać wszystkim potrzebującym - mówił Jurkowlaniec. Jak powiedział świadek wypadku, wysoki jednopoziomowy autokar wbił się w prawidłowo oznakowany wiadukt. W wyniku uderzenia zdarte zostało ok. 10-metrów dachu. Część foteli została całkowicie zniszczona, przednia szyba wypadła. - Nie widać żadnych śladów hamowania. Autokar jest na świdnickich numerach, zatem kierowca musiał wiedzieć o wiadukcie. Pewnie zapomniał, że jedzie tak wysokim autobusem - relacjonował świadek. - Mam tylko pierwsze informacje z Inspekcji Transportu Drogowego. Inspektorzy już podjęli działania. Czekam na dodatkowy raport. Wszystko wskazuje, że został popełniony błąd. Postępowanie musi wyjaśnić, czy zawiodły służby drogowe, które niewłaściwie oznaczyły wysokość wiaduktu, czy też błąd popełnił kierowca - powiedział minister infrastruktury Cezary Grabarczyk.