W szpitalu przebywa obecnie 12 osób, 10 dzieci i dwie osoby dorosłe. Stan jednego dziecka jest ciężki. - Dziś wypisaliśmy już do domu dwie osoby, a jeden z pacjentów został przeniesiony do szpitala w Wałbrzychu na oddział neurochirurgiczny - mówił lekarz. Do wypadku doszło w piątek. Wysoki autobus uderzył w przęsło kolejowego wiaduktu. Bezpośrednio po wypadku do świdnickiego szpitala trafiły 34 osoby. 14-letniego chłopca z obrażeniami czaszki śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował do wrocławskiego szpitala. Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której obrażenia ciała doznało wiele osób. Za tego typu przestępstwo grozi do 8 lat więzienia. Jak poinformował wcześniej szef tej prokuratury Marek Rusin, przeprowadzono już oględziny miejsca wypadku, zabezpieczono autokar oraz przesłuchano niektórych świadków. - Kierowcy autobusu obecnie nie możemy przesłuchać, bowiem ma złamany obojczyk i musi pozostać w szpitalu. Jak tylko pozwolą na to lekarze - zostanie przesłuchany - powiedział Rusin. 60-letni mężczyzna jest kierowcą od 18. roku życia i dobrze znał Świdnicę oraz jej okolice. Na razie nie wiadomo dlaczego próbował wjechać pod wiadukt, pod którym nie mógł zmieścić się tak wysokim autokarem. Jak powiedział świadek wypadku, wysoki jednopoziomowy autokar wbił się w prawidłowo oznakowany wiadukt. W wyniku uderzenia zdarte zostało ok. 10-metrów dachu. Część foteli została całkowicie zniszczona, przednia szyba wypadła. - Nie widać żadnych śladów hamowania. Autokar jest na świdnickich numerach, zatem kierowca musiał wiedzieć o wiadukcie. Może zapomniał, że jedzie tak wysokim autobusem - relacjonował świadek.