Odnosząc się do zaoferowanej w czwartek przez prezydenta Rosji Władimira Putina lokalizacji elementów tarczy antyrakietowej w Azerbejdżanie, Szklarski uznał, iż ważne jest to, że na temat takiej opcji w piątek "nawet nie zająknął się" ani Bush ani Kaczyński. - To znamienne, że tuż po zakończeniu konferencji prezydentów, Departament Stanu USA oświadczył, iż Stany Zjednoczone będą nadal dążyć do realizacji swoich planów ulokowania w Europie Środkowo- Wschodniej elementów tarczy antyrakietowej mimo niespodziewanego złożenia przez Rosję propozycji umieszczenia ich poza tym regionem - dodał Szklarski. Przyznał jednocześnie, że w tej sytuacji można było oczekiwać w piątek bardziej zdecydowanych deklaracji. - To była dobra okazja - powiedział. Amerykanista zastanawiał się, czy nasze stanowisko negocjacyjne jest tak szerokie, by po propozycji Putina mogło ulec odpowiedniemu przeobrażeniu. - Teraz bowiem z panny, o którą się zabiega, to my staliśmy się tym, który musi o coś zabiegać. Nie wiem, czy nasze społeczeństwo jest gotowe na takie bardziej wylewne starania - mówił dr hab. Szklarski. Komentując czwartkową propozycję Putina ekspert uznał, że rosyjski prezydent "dał solidne argumenty przeciwnikom tarczy", także tym z NATO, bo - jak dodał - również niektóre państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego nie oceniają dobrze tego projektu. Zauważył zarazem, że im bliżej do przyszłorocznych wyborów w USA, tym bardziej administracja Busha musi się spieszyć z finalizacją projektu tarczy, bo Demokraci już oświadczają, że są mu przeciwni - a mają szanse na zwycięstwo w tych wyborach. Szklarski podkreślał dobrą atmosferę rozmów prezydentów Polski i USA, o której wspominał sam George W. Bush. - Pani prezydentowa Maria Kaczyńska okazała się w nich bardzo przydatna. Władając językiem gości mogła zdziałać bardzo wiele. Nie sądzę, by powierzono jej jakieś zadanie polityczne, a może szkoda - powiedział amerykanista.