Katarzyna W. jest oskarżona o zabicie swej półrocznej córki Magdy. Według jej pierwszej relacji dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. W dniu rzekomego porwania Żaneta N., idąc ulicami Sosnowca wraz z córką, zauważyła leżącą na ziemi Katarzynę W.; obok stał wózek. Było już ciemno. Kobieta leżała twarzą do ziemi, w pozycji jakby spadła z 10. piętra - relacjonowała N. Ona i dwaj młodzi mężczyźni przechodzący obok próbowali jej pomóc, zadzwonili na pogotowie. "Kiedy przyjechało pogotowie, Katarzyna doznała olśnienia. Nagle uklękła, położyła ręce na wózku i powiedziała: Gdzie jest moja Madzia? Ukradli Madzię" - zeznała Żaneta N. Katarzyna W. opowiadała wówczas, że została napadnięta, ale nie wie przez kogo. Później na miejsce przeszła matka Katarzyny W. i jej mąż Bartek, który wyglądał na wstrząśniętego - dodała. "Dla mnie to jest chore, że człowiek udaje nieprzytomnego, a za chwilę wstaje. Wydaje się, że wszystko jest zaaranżowane () Sama jestem matką; uważam, że można było dziecko oddać do okienka" - zaznaczyła. Sąd zwrócił świadkowi uwagę, że rolą świadka jest dostarczanie informacji, a nie ocenianie oskarżonej. Jeden z młodych mężczyzn, którzy razem z Żanetą N. znaleźli Katarzynę W., zeznał, że próbował wybudzić leżącą, mówił do niej, ale nie przynosiło to rezultatu. Na początku nie dawała żadnego znaku życia, po chwili, gdy zadzwoniliśmy po karetkę, zaczęła się budzić - powiedział. Po odzyskaniu świadomości usiadła, zaczęła płakać, że nie ma dziecka. "Mówiła to, siedząc na ziemi, jeszcze chyba nawet nie zajrzała do wózka" - powiedział świadek. Sprawa zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu dziewczynki z Sosnowca. Początkowo matka twierdziła, że dziecko zostało porwane z wózka. Później przyznała się do ukrycia ciała. Jak twierdzi, niemowlę zginęło w wypadku. Zdaniem prokuratury kobieta udusiła swoją córkę, a plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbując zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, miała dusić je przez kilka minut. Na początku lutego ub. roku ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. 23-letnia Katarzyna W. oświadczyła na początku procesu, że nie przyznaje się do winy i odmówiła złożenia wyjaśnień. Według obrony, Magda zmarła na skutek wypadku. Według oskarżonej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę, gdzie zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.