Borkowski jest ścigany za utrudnianie śledztwa w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, a także za to, że w 2001 roku wyłudził od Włodzimierza Olewnika 13 tysięcy złotych - podaje "Wprost". To dla prokuratury ważny świadek w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Borkowski zgłosił się do redakcji "Wprost" po tym, jak prokuratura przeprowadziła w domu Olewnika serię eksperymentów. Mówi, że "boi się" polskich służb i jak twierdzi "ma ku temu konkretne powody". - Wiem, że jakbym trafił do więzienia, to na pewno z niego bym nie wyszedł - oświadczył. Dodaje, że wie, że "zeznań nie uniknie" w sytuacji, kiedy prokuratura po przeprowadzonych eksperymentach zdecydowała, że sprawę trzeba zbadać od początku. I wyraża swoje obawy, pytając: "Skąd ja mogę mieć pewność, że kolejny prokurator nie jest poukładany?". Sprawa ciągnąca się latami Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r., gdy wrócił on do swego domu po odwiezieniu części gości, którzy brali udział w przyjęciu, jakie zorganizował. Od maja 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi dwa śledztwa związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. W jednym z nich ustalane są ewentualne nieznane okoliczności związane ze sprawą, w drugim - badane nieprawidłowości przy wcześniejszych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie. W ramach pierwszego śledztwa prokuratorzy wielokrotnie przeprowadzali różnego rodzaju czynności i eksperymenty w domu Krzysztofa Olewnika. Efektem było m.in. odnalezienie nieznanych dotąd śledczym śladów krwi i innych śladów biologicznych - w 2011 r. śledczy zlecili ekspertyzę świeżo odkrytych oraz znanych już wcześniej śladów z domu Krzysztofa Olewnika. Badania powierzono niemieckiemu specjaliście Berndowi Brinkmannowi, szefowi Instytutu Genetyki Sądowej w Muenster. Przygotowana przez niemieckiego eksperta opinia dotarła do gdańskiej prokuratury i jest tłumaczona na język polski. Ma ona pomóc w ustaleniu, w jakich okolicznościach, a także w jakim czasie zabezpieczona w domu Krzysztofa Olewnika krew, a także inne ślady, znalazły się na danym przedmiocie czy w konkretnym miejscu. Oprócz tej opinii gdańscy śledczy zlecili polskim specjalistom kilka innych ekspertyz, m.in. analizy fonoskopijne czy analizy bilingów zgromadzonych w śledztwie. Prokuratorzy analizują też dowody zabezpieczone podczas przeszukań w domach należących do rodziny Olewników w listopadzie 2011 r. Śledczy informowali wtedy o nowych dowodach, które - jak oceniali - "każą podać w wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń", zarówno w czasie uprowadzenia jak i w późniejszym okresie. Wśród rozpatrywanych wersji powróciła i taka, że Krzysztof Olewnik mógł przyczynić się do swojego porwania. Rodzina Olewników kategorycznie sprzeciwia się wersji "saumouprowadzenia". Zapewnia też, że przekazywała śledczym wszystkie posiadane dowody. W lipcu 2003 r. rodzina Krzysztofa Olewnika przekazała porywaczom 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. - po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych - ostatecznie potwierdzono tożsamość ofiary. Proces ws. uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.