Dziś Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował ten proces trwający od września 2008 r. Odpowiadają w nim: b. I sekretarz PZPR, b. premier, b. szef MON i b. szef WRON 86-letni gen. Wojciech Jaruzelski, b. I sekretarz PZPR 82-letni Stanisław Kania, b. szef MSW 83-letni gen. Czesław Kiszczak oraz b. członkini Rady Państwa 79-letnia Eugenia Kempara. Tego dnia stawili się tylko Jaruzelski i Kania. 85-letni dziś Józef B. w latach 1945-1947 brał udział w walkach z podziemiem niepodległościowym. Potem robił karierę w wojsku. Od 1980 r. był wiceministrem w MON i szefem Głównego Zarządu Politycznego WP. W latach 1981-1983 członek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Członek Biura Politycznego KC PZPR w latach 1986-1988. Pod koniec lat 80. był ambasadorem w Syrii i Jordanii. Zeznał on przed sądem, że nie uczestniczył w przygotowaniach do stanu wojennego, o którym dowiedział się krótko przed jego wprowadzeniem; potem zaś dowiedział się, że został członkiem WRON. Tłumaczył, że jego zadaniem w MON było "doskonalenie wnętrza wojska: by wychowywać żołnierzy w duchu patriotyczno-obronnym, dbać o zwartość moralną, o dyscyplinę i o godziwe warunki służby". - Hasła Solidarności spotykały się w wojsku z dużą nadzieję, ale zmieniało się to w miarę pogarszania stanu gospodarki oraz nastrojów społecznych - oświadczył B. - W wojsku zaczęło się rodzić coś w rodzaju instynktu państwowego w celu zapewnienia spokoju; od kierownictwa oczekiwano by "zrobić porządek" - dodał. Świadek przyznał, że w aparacie władzy była grupa zachowawcza, która "nie wykluczała skorzystania z pomocy sąsiadów", ale kierownictwo państwa było za rozwiązaniem konfliktu "wyłącznie polskimi siłami". - Ci ludzie, zwani ironicznie "komitetem powitalnym" mogli nawet dokonać przewrotu w porozumieniu z sąsiadami - zeznał B. - A przecież pytanie "wejdą, czy nie wejdą" nurtowało wszystkich, także wojskowych - podkreślił. Zdaniem B., stan wojenny wymusiła zarówno cała ówczesna sytuacja, jak i naciski ze strony państw Układu Warszawskiego. Według B., wśród poborowych, powołanych do wojska w 1981 r., jeszcze przed 13 grudnia, ok. połowa była członkami lub zwolennikami Solidarności. - Nie mieliśmy z nimi kłopotów, spoistość wojska została zachowana - zeznał. Drugi świadek 86-letni Zdzisław M., emerytowany płk wojska z Komitetu Obrony Kraju, powiedział, że jeździł do ZSRR w sprawie wydrukowania tam obwieszczeń o stanie wojennym (rozklejanych w Polsce w nocy z 12 na 13 grudnia). Dodał, że w swej pracy kontaktował się m.in. z płk. Ryszardem Kuklińskim ze Sztabu Generalnego WP. Ten współpracownik amerykańskiego wywiadu krótko przed stanem wojennym został ewakuowany do USA; wcześniej przekazał Amerykanom plany stanu wojennego. Proces odroczono do 6 maja, kiedy mają zeznawać kolejni świadkowie. Sąd nie rozpatrzył jeszcze wniosków podsądnych o wezwanie świadków. Jaruzelski wniósł o powołanie ich 26, w tym m.in. Stanisława Cioska i innych przedstawicieli władz. Kiszczak chce wezwania wszystkich wiceministrów MSW, szefów departamentów i komendantów wojewódzkich MO. Kania uznał, że w gronie świadków brakuje ludzi Solidarności. Zwrócił się do sądu o rozważenie wezwania m.in. Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, Bogdana Borusewicza, Zbigniewa Bujaka, Władysława Frasyniuka. W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób za wprowadzenie stanu wojennego. Po wyłączeniu spraw trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych, w procesie zostało czworo podsądnych. Jaruzelski, Kania i Kiszczak są oskarżeni o kierowanie lub o udział "w związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (za kierowanie nim grozi do 10 lat więzienia; za udział - do ośmiu lat). Odpierając zarzut jako absurdalny, Jaruzelski ironizował, że oznacza on, iż można być "i legalną władzą, i nielegalną organizacją". Kania uznaje związek za "twór wirtualny, stworzony przez IPN na polityczne zapotrzebowanie". Drugi zarzut wobec Jaruzelskiego to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez uchwalenie w nocy 12 grudnia 1981 r. dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL - bo w trakcie sesji Sejmu. Kempara odpowiada za takie przekroczenie uprawnień, za co grozi do trzech lat więzienia. W oddzielnym procesie sądzony za to jest inny członek Rady, 92-letni Emil Kołodziej.