Najgorzej mają ogrodnicy; w niektórych regionach straty przekroczyły już 50 procent. Ich plony są w większości nie do odzyskania. Dlatego też część z nich chce wystąpić do wojewody o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Wówczas podobnie jak w przypadku powodzi, rolnicy mogą starać się o odszkodowania. Problem jednak w tym, że wielu ogrodników nie wierzy w powodzenie takich starań. - Powódź była i nikt się nami nie zainteresował - mówią reporterowi RMF. Posłuchaj: Najgorzej jest w gminach Pruszcz i Kolbudy, czyli na wzniesieniach; nieco lepiej jest na Żuławach.